Pan Tomasz Lis powinien zniknąć z mediów publicznych. Słysząc takie słowa można pomyśleć, że powiedział je ktoś z Prawa i Sprawiedliwości. A jednak nie! Tak ostro o Tomaszu Lisie mówił w piątek na antenie radia Zet Ludwik Dorn goszcząc u Olejnik. Polityk, który w wyborach jest kandydatem z ramienia Platformy Obywatelskiej stwierdził, że dla znanego dziennikarze nie powinno być miejsca w publicznych mediach. - To dziennikarz, który dopuszczał się tak haniebnych aktów barbarzyństwa, jak lustracja rodziny kandydata w stylu norymberskim - grzmiał Dorn. W ten sposób nawiązał to tego, co pojawiło się w gazecie Lisa w czasie kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi. W tygodniku "Newsweek" ukazał się wtedy artykuł, w którym opisano rodzinę Andrzeja Dudy. Chodziło o pochodzenie jego teścia Juliana Kornhausera, ojca Agaty Dudy. Zdaniem Dorna media powinny być pluralistyczne i zrównoważone.
Krytyczne słowa o Lisie spodobały się Adamowi Bielanowi, będącemu drugim gościem Moniki Olejnik. Ucieszony przyznał, że w tej sprawie PO i PiS mogą dojść do porozumienia: - Być może będzie PO-PiS w tej sprawie. Dorn zaznaczył jednak, że i po drugiej stronie mediów nie brakuje Tomaszów Lisów: - Nie wiem, czy to będzie możliwe. Takich Tomaszów Lisów po drugiej stronie również jest urodzaj. Mieliśmy, bo to się rozmontowało w ciągu ostatniego półtora roku, „przemysł pogardy”, a po drugiej stronie była manufakturka, a teraz jest rozkręcająca się manufaktura - ocenił Dorn.
Sprawdź: Adrian Zandberg w koszulce z Marksem, a Kukiz na to: Tożsame z noszeniem koszulki z Hitlerem