Sejm wyraził w piątek zgodę na pociągnięcie Jarosława Kaczyńskiego do odpowiedzialności karnej w związku z oskarżeniem go przez aktywistę Zbigniewa Komosę o uderzenie w twarz podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej. Za uchyleniem immunitetu było 241 posłów, 206 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. Prezes PiS przyznał dziennikarzom, że spodziewał się takiej decyzji Sejmu. Dodał, że "nie jest nią specjalnie zmartwiony".
- Zawsze uważałem, że to, co działo się w II połowie lat 40. sojusz, wtedy intelektualistów z lumpami, w tej chwili jest sojuszem tych, których wypromował PRL"- powiedział. Na pytanie, czy to "lumpy uchyliły mu immunitet", odparł, że byli to "ludzie, którzy popierają lumpów" - Kaczyński nazwał w ten sposób Komosę. Na uwagę, że teraz będzie miał możliwość bronić swoich racji przed sądem, odparł: - Jak my wrócimy do władzy, wtedy będą porządne sądy i wtedy będzie można to zrobić.
Prezes Kaczyński powiedział jednak, że wynik głosowania będzie dla niego okazją do pokazania publicznie, jak - jego zdaniem - można obrażać zasłużonego człowieka, byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, i "prowadzić putinowską propagandę". Prezes PiS argumentował, że jego zachowanie wobec Komosy było wynikiem "poczucia całkowitej bezkarności tego człowieka, że żadne zasady, ani moralne, ani prawne jego nie obowiązują". Powiedział, że przekroczyło to "jego niemałą w tym wypadku odporność nerwową". Dodał, że każdy obywatel ma prawo do samoobrony, podkreślając, że była to właśnie reakcja samoobronna.
Tusk ostro: Kiedy słyszę, że polityk nie powinien odpowiadać za “byle wykroczenie”, niedobrze mi się robi
Wieczorem sytuację z Kaczyńskim skomentował Donald Tusk. Umieścił w mediach społecznościowych wpis:
Kiedy słyszę, że polityk nie powinien odpowiadać za “byle wykroczenie”, niedobrze mi się robi. To właśnie ludzie władzy powinni szczególnie przestrzegać prawa i odpowiadać za każde jego naruszenie. Nawet prezes.