Grudniowy, senny dzień. Do domu w Sopocie podjeżdża szef Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk, który święta spędził m.in. na bawieniu wnuków i odpoczynku od wielkiej brukselskiej polityki. W ostatnim czasie zajmuje go bowiem coś innego. To jego książka „Szczerze” i kilka promocyjnych jej spotkań, m.in. w Warszawie, Wrocławiu i Gdańsku. I trzeba przyznać, że Tusk ma już na tylu wiernych fanów, że schodzą się nawet pod jego dom! Tak było choćby ostatnio, kiedy do byłego premiera podszedł pewien czytelnik i poprosił o autograf. Uradowany Tusk spełnił jego marzenie i po chwili mężczyzna mógł cieszyć się z podpisu na książce samego przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej.
Tymczasem sam Donald Tusk nie tak dawno w rozmowie z „Super Expressem” ogłosił, że nie wyklucza startu w wyborach prezydenckich w… 2025 roku. - Wszystko biorę pod uwagę. Nawet jakieś bardzo czarne scenariusze, nawet i to, co może być za pięć lat, albo i to, kogo może nie być. Tak, biorę to pod uwagę – przyznał były premier. Tusk ma też plany co do krajowej polityki - będzie wspierał PO i PSL. - Z racji mojej nowej funkcji nie tylko mogę już być, ale powinienem już być zaangażowany w pełni, żeby pomagać w Polsce PO i PSL. I będę prezentował w najbliższym roku pomysły i sposoby, w jaki sposób przybliżyć zwycięstwo w wyborach parlamentarnych – skomentował były premier.