Dmitrij Babicz

i

Autor: ARCHIWUM

Dmitrij Babicz: Szpryginem nie warto się przejmować

2012-07-05 4:00

Opinie Aleksandra Szprygina, szefa rosyjskich kibiców, o "polskich katowniach" komentują byli ministrowie, publicyści i dyplomata.

"Super Express": - Słowa szefa rosyjskich kibiców Aleksandra Szprygina o "polskiej rusofobii" i "polskich katowniach" - czyli więzieniach, gdzie przebywają zatrzymani przez policję rosyjscy kibice - spotkały się z oburzeniem w Polsce. Podniosły się głosy wśród polityków, że należy pomyśleć nad zdecydowaną reakcją. Dostrzega pan problem?

Dmitrij Babicz: - Cóż, kibice to jednak zupełnie inny świat i trzeba to brać pod uwagę. Szkoda, że te słowa padły, ale warto pamiętać, że w samej Rosji ta konferencja i słowa Szprygina nie spotkały się z jakimś większym zainteresowaniem. O zamieszkach w Warszawie mówiło się przez dwa, trzy dni po wydarzeniu i wtedy faktycznie w naszych mediach pojawiło się dużo materiałów z tych zajść. Ale teraz to już temat dla większości przebrzmiały i konferencja Szprygina to trochę takie odgrzewanie kotleta.

- Tylko że chyba oskarżenia Polaków o rusofobię są dość powszechne w rosyjskim społeczeństwie...

- To bardzo skomplikowana kwestia. Padamy w tych kwestiach ofiarami podobieństwa naszych narodów, naszej zbieżnej emocjonalności. Zarówno Polacy, jak i Rosjanie to ludzie, którzy kiedy już sobie na jakąś sprawę wyrobili pogląd, to żadne racjonalne argumenty do nich nie przemówią. Po prostu tak jest i już.

- Jak to się przekłada na stosunek do Polski i Polaków w Rosji?

- Kiedy tłumaczę normalnym Rosjanom, co się dzieje w Polsce, zawsze spotykam się z olbrzymią niecierpliwością z ich strony. Od razu chcą prostej prawdy - lubią czy nie lubią nas w tej Polsce? Kiedy zaczynam pokazywać stosunek Polaków do Rosjan, który zasadza się na bardzo skomplikowanych relacjach historycznych między naszymi państwami, to wiem, że często czeka mnie bardzo długi proces przekonywania kogoś, aby nabrał chęci zrozumienia tego.

- Szprygin raczej wolał wybrać prostszą drogę.

- I dlatego myślę, że nie warto za bardzo roztrząsać tej sprawy. Szprygin nie jest żadną znaczącą postacią w Rosji, tak naprawdę dopiero od niedawna zaczął udzielać się jakoś aktywniej medialnie i jego pozycja jest dość słaba. Zwłaszcza że związek, któremu przewodzi, nie jest wcale największą organizacją zrzeszającą kibiców w Rosji. Jest cała masa innych niezależnych stowarzyszeń. Wszechrosyjski Związek Kibiców jest jedną z wielu.

- A kim jest sam Szprygin? Jak by pan go opisał?

- Typowy, przeciętny rosyjski kibic, który jakimś cudem trafił na w miarę eksponowane stanowisko. Nic więcej i nic mniej. Dlatego jeszcze raz podkreślę - nie warto się nim przejmować.

Dmitrij Babicz

Publicysta i komentator agencji RIA Novosti