Co to ma wspólnego z konfliktem gruzińsko-rosyjskim? Przecież to Gruzja rozpoczęła konflikt, wchodząc do swojej zbuntowanej prowincji Osetii Południowejj, od dawna kontrolowanej przez Rosję. Bardzo wiele. Zauważcie nas! - wołają Gruzini. Nie skazujcie na powolną marginalizację, która prędzej czy później skończy się pełnym uzależnieniem od Rosji. Naszą śmiercią.
Tak postrzegam samobójczą - ze względu na porównanie sił - akcję Gruzinów w Osetii. Świat nie reagował na dramat Czeczenii. A zbyt późno na makabrę wojny bałkańskiej w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. Dziś marzy tylko o jednym. Żeby maleńka Gruzja położyła uszy po sobie. I nie przeszkadzała wielkim - Rosji, USA, Niemcom, Francji i innym - robić interesy. Dlatego Gruzja krzyczy.