Już 12 marca, w 25. rocznicę dołączenia Polski do NATO, polscy liderzy mają się spotkać w Białym Domu z Joe Bidenem. Rozmowy będą dotyczyć między innymi pomocy dla Ukrainy. Bronisław Komorowski zwrócił uwagę, że zaproszenie na spotkanie premiera Polski jest nietypowym rozwiązaniem.
- Stany Zjednoczone mają ustrój prezydencki. Prezydent zaprasza prezydenta. W tym wypadku do tej wizyty dołączono polskiego premiera. To rzecz nietypowa i dosyć dziwna – mówił w rozmowie z RMF FM.
Jak stwierdził były prezydent, być może amerykańskie władze chcą pokazać, że relacje Polski i Stanów Zjednoczonych są niezależne od sytuacji politycznej wewnątrz naszego kraju.
- Tak jak były 15 lat temu czy 5, tak teraz i w przyszłości będą zawsze relacjami dosyć bliskimi, mocnymi. To chyba chcą podkreślić Amerykanie, zapraszając prezydenta, który w jakiejś mierze jest reprezentantem poprzedniej ekipy władzy i premiera, który jest reprezentantem nowej ekipy rządowej – ocenił.
Bronisław Komorowski odniósł się także do pogłosek, jakoby zaproszenie jednocześnie Andrzeja Dudy i Donalda Tuska miało zwiastować przekazanie jakichś bardzo niepomyślnych lub ważnych informacji. Według polityka zupełnie nie o to chodzi.
- Jak szła wojna rosyjsko-ukraińska, szefowa wywiadu amerykańskiego przyjechała do Polski i o tym powiedziała prezydentowi i rządowi – uznał.
Były prezydent został także zapytany o to, czy Andrzej Duda może być niezadowolony z faktu, że do Białego Domu został zaproszony razem z Donaldem Tuskiem. - Trudno się gniewać na supermocarstwo, szczególnie wtedy, jeżeli się nie gniewało w momencie, kiedy w czasie wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych w Polsce wyrugowano go z roli gospodarza miejsca. Przemawiał na spotkaniu z Polakami najpierw ambasador amerykański, a dopiero potem polski prezydent – skwitował Bronisław Komorowski.
W naszej galerii zobaczysz, jak mieszka Bronisław Komorowski: