Przypomnijmy, że Dziadzio wypił i się awanturował. W nocy z soboty na niedzielę rzucił się na policjantów w centrum Millenium Hall w Rzeszowie.
- Wyzywał policjantów, groził, że ich zwolni. Był agresywny, popchnął jednego z funkcjonariuszy - opowiada Marta Tabasz-Rygiel, rzecznik prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji. Do tego miał głośno krzyczeć: - Ja wam pokażę! Nic mi nie zrobicie! Znam Jana Burego (51 l.) - relacjonowali świadkowie. Funkcjonariusze obezwładnili agresywnego osobnika (wtedy jeszcze nie wiedzieli, że to poseł) i skuli w kajdanki. - Odmówił badania alkomatem, ale był wyraźnie pod wpływem alkoholu - twierdzi Marta Tabasz-Rygiel. Dopiero w izbie wytrzeźwień okazało się, że jest posłem. Ze względu na chroniący go immunitet odwieziono go do domu.
- Swoim zachowaniem nie złamałem prawa! Nie wnoszę żadnych zarzutów do działań policji - bronił się w poniedziałek. W PSL zawrzało. - Ręce opadają, zidiociał do końca. Lepiej niech sam zrezygnuje z kandydowania. Po prostu przynosi wstyd nam wszystkim - grzmiał oburzony poseł PSL Eugeniusz Kłopotek. Wczoraj Dziadzio wydał kolejne oświadczenie. "Podjąłem decyzję o wycofaniu się ze startu w nadchodzących wyborach. Jest ona podyktowana dobrem mojej rodziny, o którą muszę zadbać" - napisał. Ale to nie koniec jego kłopotów. - Prokuratura będzie prowadzić postępowanie dotyczące naruszenia nietykalności osobistej przez pana posła Dziadzio. Zostały zabezpieczone dowody, m.in. nagrania z monitoringu - podsumowuje Marta Tabasz-Rygiel.
Zobacz także: Pijacka AWANTURA posła PSL! Wykpił się z izby wytrzeźwień