Czy to nie jest złodziejstwo?

2009-10-23 2:00

Polski sąd po raz pierwszy wsadził do więzienia nieuczciwego pracodawcę, który uporczywie przez lata nie płacił pensji swoim pracownikom.

Przedsiębiorca nie był ofiarą kryzysu gospodarczego, nie przeżywał trudności związanych ze światową dekoniunkturą. Wszystko wskazuje na to, że taki miał po prostu pomysł na biznes. Pomysł prosty: niech ludzie pracują za obiecaną im pensję, a jak przyjdzie do płacenia, to się powie, że pieniędzy nie ma i już. Da się im jakieś grosze na odczepne, każe pracować dalej i czekać. A w następnym miesiącu sytuację się powtórzy. Tak właśnie robił opisany we wczorajszej "Rzeczpospolitej" Jerzy G. Sąd wielokrotnie dawał mu szansę uregulowania zaległości, ale on z nich nie korzystał, ponieważ myślał - jak wielu podobnych mu przedsiębiorców - że nic mu nie można zrobić. Otóż można. Można go wsadzić do więzienia.

Nie widzę większej różnicy między biznesmenem Jerzym G. a pospolitym złodziejem okradającym ludzi z ich dobytku. Bo niby jaka jest różnica? Jeden i drugi z premedytacją, dla własnego zysku, w poczuciu bezkarności zabierają ludziom ich dobytek, ich pieniądze. Jeżeli jest jakaś różnica, to chyba tylko taka, że Jerzy G. był bezczelniejszy od złodziei, bo okradał ludzi, patrząc im prosto w oczy. Wyrok sądu na cwaniaków pokroju opisywanego dziś przez nas biznesmena powinien być ostrzeżeniem dla tych, którzy ciągle okradają ciężko pracujących ludzi.

Nasi Partnerzy polecają