- Przed nominacją McCarricka do Waszyngtonu, papież nie otrzymał od biskupów amerykańskich pełnych i kompletnych informacji o zachowaniu moralnym Theodore'a McCarricka – mówi abp Stanisław Gądecki komentując watykański raport w sprawie przewinień seksualnych popełnionych przez byłego kardynała z USA. Według niego, afera wokół McCarricka jest „krzywdząca również dla św. Jana Pawła II, który został cynicznie oszukany”.
Ze strony przewodniczącego KEP nie pada jednak ani słowo o olbrzymiej roli, jaką w nominacji McCarricka na kardynała odegrał osobisty sekretarz papieża Stanisław Dziwisz. - McCarrick napisał do Dziwisza jak do swojego dobrego znajomego u którego szuka protekcji – mówi Super Expressowi ks.Tadeusz Isakowicz-Zaleski (64 l.). Przed wysłaniem prywatnego listu do Dziwisza, Jan Paweł II odsunął McCarricka od dalszych nominacji, w świetle głosów dochodzących z amerykańskiego Kościoła o licznych nadużyciach popełnianych przez McCarricka.
ZOBACZ TEŻ:
"DZIWISZ MNIE KNEBLOWAŁ". Szokujące wyznanie duchownego
- To pod wpływem listu McCarricka przyniesionego do Jana Pawła II przez Stanisława Dziwisza papież zmienił zdanie na temat jego nominacji – uzupełnia komentarz abp Gądeckiego ks. Isakowicz-Zalewski. - Dziwisz dał się złapać w pułapkę McCarricka, tym samym pośrednicząc w jego przebiegłej grze – ocenia badacz Kościoła.
Nasz rozmówca przytacza inne zachowania Dziwisza, stawiające pod znakiem zapytania jego lojalność i uczciwość wobec papieża. - Gdy rok później do papieża adresowano listy w sprawie abp Paetza oskarżonego o molestowanie młodych kleryków w Poznaniu, wszystkie ginęły – informuje ks. Zaleski. Dopiero ominięcie oficjalnych kanałów watykańskich podlegających Dziwiszowi pozwoliło poinformować papieża o molestowaniu. Czy Dziwisz oszukał papieża? To wie tylko Dziwisz. Jednak, jak podsumowuje ks. Isakowicz - Gdyby nie Dziwisz, nie byłoby McCarricka w Waszyngtonie.