Aleksander Kwaśniewski nie krył się ze swoim poparciem dla Lewicy, można zatem założyć, że wygrana opozycji w wyborach parlamentarnych jest dla niego powodem do radości. Zapytany, co w obecnej sytuacji zrobiłby na miejscu Andrzeja Dudy, odparł bez wahania.
- Przeanalizowałbym wyniki, ale to nie wymaga dużo czasu. Frekwencja jest rekordowa, po taką zresztą apelował prezydent, w związku z tym głos suwerena jest bardzo donośny i mówi tak: „PiS jest partią największą, natomiast większość rządząca jest po stronie opozycji”. Rozpocząłbym konsultacje, do czego prezydent ma prawo, bo jego zobowiązanie jest takie, że w ciągu miesiąca od dnia wyborów, czyli do 14 listopada, powinien zwołać posiedzenie nowego Sejmu. Pojedynczo wołałbym partie, które weszły do parlamentu, słuchałbym, jakie mają oni oceny, jak wyobrażają sobie rządzenie, jak może kształtować się ta większość – stwierdził były prezydent.
Aleksander Kwaśniewski negatywnie ocenił także kampanią wyborczą. Zwrócił uwagę, że bardziej dzieliła niż łączyła Polaków.
- To co jest największą słabością minionej kampanii to to, że była niezwykle brutalna i nadal polaryzująca polskie społeczeństwo. Dialogu nie było. Wszyscy byliśmy świadkami czegoś kuriozalnego czyli debaty, która nie była żadną debatą, mówię o tej w Telewizji Publicznej, tylko była takim odpytywaniem bez żadnej interakcji, bez żadnego dialogu między tymi partiami – mówił.
Według niego to dobry moment, by Andrzej Duda spróbował złagodzić sytuację w polskiej polityce.
- Trzeba przywrócić normalna rozmowę i prezydent ma szansę, by taką rozmowę rozpocząć. Żeby powiedzieć partiom opozycyjnym „Z obu stron padły mocne słowa, może za mocne, ale otwieramy nowy rozdział, zapomnijmy o tym, wybaczmy sobie” – dodał.