Weźmy choćby casus brytyjskiego konserwatysty z Izby Gmin, który od wyspiarskich dziennikarzy dowiedział się, że jego żona pracuje jako prostytutka. Nawet nieźle zarabiała. Sęk w tym, że biedny chłop wyznając bardzo tradycyjne wartości, nie miał pojęcia, że jego lepsza połowa jest taka pracowita. Jak donoszą agencje prasowe, szczery ów konserwatysta po przekazaniu mu niecodziennej wiadomości po prostu zaczął wypłakiwać się dziennikarzom w klapy marynarek. A u nas co? Kogoś zawieszą w partii i to ma być skandal?
To nie koniec zabawnych przygód konserwatywnych wyspiarzy. Inny deputowany znany z niechęci do homoseksualistów ogłosił, że nie chce już zadawać się z żoną i wychowywać swoich dzieci, ponieważ jest gejem i przeprowadza się do swojego męża geja. Wyobrażacie Państwo sobie coś takiego w naszym kraju? Taką brawurową szczerość. Aż chce się powiedzieć kilku naszym parlamentarzystom: panowie, chyba już pora na kilka szczerych wyznań...