Cisza wyborcza godzi w równość szans

2010-06-19 4:00

O znaczeniu ciszy wyborczej i frekwencji mówi specjalnie dla Czytelników "Super Expressu" Michael Meadowcroft

"Super Express": - W Polsce przed wyborami funkcjonuje cisza wyborcza. Jak pan ocenia skuteczność tego rozwiązania?

Michael Meadowcroft: - Cisza wyborcza charakteryzuje głównie demokracje słabo rozwinięte, u progu przemian ustrojowych. W krajach zachodnich nie istnieje, gdyż nie ma dla niej żadnego uzasadnienia. Kandydaci mogą i powinni ubiegać się o głosy do końca. Nawet w dniu głosowania, co ma swoje zalety.

- Zalety dla polityków. Ale dla wyborców?

- Z punktu widzenia wyborców wyrównuje szanse opozycji z ugrupowaniami rządzącymi. Sprzyja też zwiększeniu frekwencji wyborczej. W wielu krajach o elekcji przypomina ludziom właśnie aktywność kandydatów w dniu wyborów. Lubimy powtarzać, że wybory są ukoronowaniem demokracji. W ciszy wyborczej media udają, że najważniejsze sprawy nie istnieją. Newsem muszą być korki, dziury w jezdni bądź urodziny słonia w zoo. Przecież to nienormalne.

- Obrońcy ciszy wyborczej podkreślają, że właśnie ona ma swoje zalety. Może oznaczać moment refleksji i wyciszenia przed podjęciem wyboru.

- Znacznie częściej jest powodem do nadużyć. Często dość bezczelnych. W 1996 r. w Rosji cisza wyborcza służyła do puszczania w mediach filmów wspierających rządzący reżim. Tyle że nie miały formy spotów wyborczych. W Iraku, w regionie zamieszkiwanym przez Kurdów z ciszy wyborczej zapamiętałem śluby i wesela z przemarszami przez miasto. Może mi pan wierzyć - w życiu nie widział pan tak upolitycznionych ślubów i wesel!

- To Irak i Rosja. Polska jest krajem o demokracji dość ugruntowanej, weryfikowanej choćby przez członkostwo w UE.

- Nawet w krajach takich jak Polska cisza wyborcza w naturalny sposób sprzyja partiom rządzącym. Daje przewagę nad opozycyją. Można nawet powiedzieć, że cisza wyborcza godzi w równość szans. Warto zwrócić uwagę, jak zaskakująco wiele nowych szkół bądź podobnych przybytków bywa otwieranych w ostatni dzień przed głosowaniem... Prezydent, premier, ministrowie czy burmistrzowie mają wiele "oficjalnych" okazji do występów, teoretycznie niezwiązanych z kampanią wyborczą. Wiele badań zachowań wyborczych z Wielkiej Brytanii pokazuje, że właśnie wyborcy opozycji i mniejszych ugrupowań zbierają się na odwagę właśnie ostatniego dnia.

- Polska powinna odejść od ciszy wyborczej?

- Tak. Jesteście już normalną demokracją, a nie jest przypadkiem, że rozwinięte demokracje nie potrzebują tego typu pomysłów. Powinno się dążyć do tego, żeby wolność słowa i demokracja były ograniczane jak najmniejszą ilością przepisów. Restrykcje powinny ograniczać się do sposobu finansowania kampanii i partii, czasu w mediach. Jako były parlamentarzysta mam też poważne wątpliwości co do wprowadzania w życie prawa, które będzie obchodzone, a więc nieskuteczne. Jakim cudem można bowiem kontrolować ciszę wyborczą w dobie Internetu? Przecież to musi być tylko zachowywanie pozorów.

Michael Meadowcroft

rytyjski polityk, były szef Partii Liberalnej, wykładowca, obserwator wyborów w 36 krajach