- Jeżeli szpital jest nieprzygotowany, nie ma sprzętu ochrony indywidualnej, nie ma respiratorów, pomp, aparatów do mierzenia ciśnienia w takiej ilości, w jakiej powinna być wyposażona sala, gdzie chory leży - powiedziała Bernadeta Krynicka w oświadczeniu, które ukazało się na Facebooku. - Jesteśmy tak nieprzygotowani, że to głowa mała. Nie ma warunków, personel jest nieprzeszkolony i nawet o tym nie wie - wymownie dodała była posłanka PiS.
Miejscowy serwis informacyjny mylomza.pl informuje, że przciwni przekształceniu łomżyńskiego szpitala w placówkę zakaźną są także mieszkańcy miasta. - Nie mamy środków odkażania, masek, gogli, nie mamy niczego - twierdzą protestujący. W rozmowie z serwisem Krynicka przyznała, że jest w kontakcie z marszałkiem województwa, wojewodą podlaskim oraz ministrem Michałem Dworczykiem. Temu ostatniemu miała przekazać, że zmiana w jej szpitalu jest "najgorszą z możliwych".
- Ten szpital jest nieprzygotowany pod żadnym względem. Tak naprawdę to jest tak, jakbyśmy wysłali żołnierzy z pięściami na czołgi - przyznała była parlamentarzystka. Szpital wojewódzki w Łomży ma być od teraz jednoimienną placówką zakaźną. Wszystko przez konieczność walki z epidemią koronawirusa. - Szpital będzie do tego procesu przygotowywany. On ma pewien stopień przygotowania, a w zależności od zmieniającej sytuacji, będzie uzyskiwał wsparcie - mówił w piątek wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski.
Zobacz także: Jarosław Kaczyński poszedł do kościoła. Nie posłuchał biskupów! [ZDJĘCIA]