Lewica platformerska czy pisowska?
Lewica wyraźnie pozazdrościła Zjednoczonej Prawicy i PO wewnętrznych dramatów i postanowiła z przytupem dołączyć do grona partii, które rozdzierają spory, wizje i ambicje. Zanim Nowa Lewica dokończyła procesu zjednoczeniowego dawnego SLD z dawną Wiosną, całyprojekt zawisł na włosku. Poszło o głównie o wizję tego, czym Nowa Lewica miałaby być.
Od czasu sejmowego głosowania ws. unijnego Funduszu Odbudowy, w którym lewica poparła rząd, musi mierzyć się z piętnem pisowskiej przybudówki. Głosowanie miało doprowadzić do rozpadu koalicji rządowej, ale poparcie ratyfikacji dodatkowych środków z Unii przez lewicę miało rząd uratować. „Plan był taki: pozbawiony głosów ziobrystów, eurosceptycznych konfederatów i wsparcia zjednoczonej opozycji Jarosław Kaczyński przegrywa kluczowe głosowanie nad ratyfikacją Krajowego Planu Odbudowy, nie wytrzymuje, wpada na sejmową mównicę, zaczyna krzyczeć i dochodzi do przesilenia” - tak szczwany plan PO opisywał „Newsweek” i całą tę piętrową intrygę miała wysadzić lewica.
Parę osób w lewicy oskarżenia o knowania z PiS na tyle ubodło, że postanowili obalić Włodzimierza Czarzastego, którego obarczają za te knowania odpowiedzialnością. Pytania o rzekomą koalicję z PiS i przyszłość Czarzastego to jednak tylko tło większego dylematu lewicy: iść swoją drogą, ryzykując, że się donikąd nie dojdzie, czy stać się przybudówką PO, ryzykując ostateczne zniknięcie lewicy z polskiej sceny politycznej.
Klimat od dawna nie sprzyja lewicy. Raz, że jest jednym z zakładników wiecznego POPiS-u, dwa, że bo próbach eksperymentów z zaakceptowaniem w latach 90. neoliberalnych dogmatów ekonomicznych, utraciła swoją tożsamość. Zbyt blisko trzymała się liberalnego mainstreamu, stając się dla wyborców zbędną formacją ideową. To zresztą nie jest problem tylko polskiej lewicy. Lewica wracając do Sejmu w 2019 r. postanowiła nie popełniać starych błędów i szuka własnej tożsamości i własnych wyborców.
Powrót Tuska sprawił jednak, że coraz większe jest ciśnienie, żeby lewica zlała się z platformerskim frontem antypisowskim. Wielu na lewicy widziałoby taki scenariusz, bo gwarantowałby udział w podziałach łupów po ewentualnym zwycięstwie z PiS. Krótkoterminowo to może być skuteczne, ale długoterminowo mogłoby to wykończyć i tak ledwo żywą nadwiślańską lewicę. Ale i pójście własną drogą nie gwarantuje sukcesu, bo za nielojalność wobec PO zbyt wielu gotowych jest zrzucić lewicę do piekła. Wybory stojące przed lewicą nie są łatwe. Na razie utrzymuje kurs na niezależność. Zobaczymy, jak długo.