Polityk od afery z gaśnicą jedzie do Brukseli
Przed Bożym Narodzeniem poseł Grzegorz Braun zgasił na sejmowym korytarzu żydowską menorę, używając gaśnicy. Wybryk ten pokazały media na całym świecie. Na początku czerwca kontrowersyjny polityk Konfederacji zdjął ukraińską flagę z masztu na kopcu Kościuszki w Krakowie, a w dniu wyborów do europarlamentu Braun odwiedził jeden z lokali wyborczych w świętokrzyskiem i zmusił członkinię komisji do usunięcia flagi UE. Wyborcom takie ekscesy chyba nie przeszkadzają, gdyż w niedzielę 113,7 tys. osób oddało na Brauna głos, przyznając mu mandat europosła. Wynik ten był o kilkadziesiąt tysięcy lepszy od wyniku numeru jeden na liście Konfederacji - Konrada Berkowicza (40 l.). – Grzegorz Braun już skompromitował Sejm i większą kompromitację chyba trudno sobie wyobrazić. Sądzę, że Konfederacja najpewniej poczuła ulgę z uwagi na to, że Braun zostawia Sejm. Myślę, że będziemy się za niego wstydzić w Brukseli – uważa były prezydent Bronisław Komorowski.
"Wyborcom należy się szacunek"
Do europarlamentu nie dostał się z okręgu pomorskiego inny poseł Konfederacji Przemysław Wipler (46 l.). Co sądzi o sukcesie kolegi? – Grzegorz Braun uzyskał doskonały wynik i serdecznie mu z tego powodu gratuluję. Osoby, które krytykują decyzję wyborców najwidoczniej nie rozumieją czym jest demokracja. Braun ma poparcie ponad 100 tys. wyborców, co oznacza wynik dużo lepszy niż w przypadku innych osób, które w wyborach zostały posłami do PE. Myślę, że wyborcom Grzegorza należy się duży szacunek – mówi nam Wipler.