Szczepionka na bezrobocie
Szczepienia przeciwko koronawirusowi, jak dowodzą wszystkie badania, skutecznie chronią nie tylko przed zakażeniem, ale też hospitalizacją i zgonem. Za chwilę może się okazać, że chronią także przed bezrobociem. Coraz częściej słychać, że pracodawcy rozstają się z niezaszczepionymi pracownikami, bojąc się, że zakażenia będą komplikować i tak skomplikowane życie ich firm. Czy coraz bardziej niechętny niezaszczepionym rynek pracy będzie zmieni fatalne statystyki szczepień?
Prawnie sytuacja niezaszczepionych wydaje się dla nich korzystna. Pracodawca nie może żądać informacji, czy zatrudniony jest zaszczepiony. Zgodnie z obowiązującymi przepisami nie ma też prawa wymagać szczepienia przeciw koronawirusowi, ponieważ nie jest ono na liście zalecanych szczepień ochronnych wymaganych u pracowników. Pracownikom może być jednak trudno udowodnić, że pracodawca zwolnił go za brak szczepień, a informacje na ten temat może już wkrótce uzyskać.
Biznes chce bowiem dostępu do bazy danych osób zaszczepionych, tłumacząc, że dzięki temu lepiej będzie mógł się przygotować na kolejną falę pandemii. Nie ulega wątpliwości, że te informacje mogą być wykorzystane, by pozbyć się kogoś, kto ze względu na brak szczepień, zagraża zdrowiu innych pracowników i stabilności prowadzonego biznesu. Jakby tego było mało, do Polski mogą dotrzeć też trendy z zagranicy, gdzie np. branża lotnicza za chwile chce wprowadzić nakaz szczepień dla pracowników, którzy mają kontakt z podróżnymi. Nie można wykluczyć, że kolejne fale pandemii, które na pewno przyjdą, sprawią, że i nasi pracodawcy będą tego wymagać, żądając przy okazji zmian przepisów, które to umożliwią.
Może się więc okazać, że wielu wahających się, czy się szczepić, czy nie, uzna, że perspektywa utraty pracy lub trudności z jej znalezieniem sprawią, że wielu z nas przestanie unikać szczepień. I będzie to skuteczniejszą zachętą niż perspektywa braku dostępu do kina, restauracji czy hoteli. Bez kina można się obejść. Bez pracy zarobkowej żyć trudno. Gdyby tak się stało, polski rynek pracy – wieczne źródło cierpień i patologii – zrobiłby wreszcie coś dobrego dla społeczeństwa.