Paweł Łatuszka przekonuje także, że Białoruś wierzy w zwycięstwo Ukrainy i przedstawiciele obozu demokratycznego robią wszystko, żeby jej pomóc.
Kamila Biedrzycka: Po trzech miesiącach od rosyjskiej napaści na Ukrainę widzi pan dziś jakiekolwiek możliwości zakończenia tej wojny drogą dyplomatyczną?
Paweł Łatuszka: Czas, w którym możemy mówić o dyplomatycznym rozwiązaniu tego kryzysu, jeszcze nie nastąpił. Jeszcze nie wykorzystano wszystkich możliwych środków wojennych, ani z jednej, ani z drugiej strony. Oczywiście jako przedstawiciel demokratycznych sił Białorusi, jak i większość Białorusinów, wierzymy w zwycięstwo Ukrainy, staramy się temu pomóc, bo chcemy, żeby Ukraina zwyciężyła. Ta wojna toczy się nie tylko o terytorium Ukrainy, o jej suwerenność i niepodległość, ale także o wartości, prawa człowieka i demokrację w całej Europie. Również w moim kraju, na Białorusi.
- Jakie macie możliwości, żeby wspierać Ukrainę?
- Mamy dwie jednostki wojenne, które walczą w Ukrainie. Sześciu Białorusinów już zginęło w walkach przeciwko Rosjanom. Mamy także ruch partyzancki na Białorusi, mamy wydawnictwa podziemne, staramy się organizować antywojenne akcje aktywistów, które będą widoczne dla białoruskiego społeczeństwa. Łukaszenka zatrzymał już 1,5 tys osób, które trafiły do więzień w związku z protestami przeciwko tej wojnie. Białoruś to, oprócz Rosji, jedyny kraj w Europie, gdzie nie można publicznie wspierać Ukrainy! Stwarzamy ruch narodowo-wyzwoleńczy. Musimy wyzwolić Białoruś spod reżimu Łukaszenki, który wspiera dyktatora Rosji.
- Nie obawia się pan o brak wsparcia niektórych krajów Europy Zachodniej? I dla Ukrainy, i dla Białorusi? Był pan ambasadorem we Francji, jak pan wyjaśni stanowisko prezydenta Macrona, który w rozmowie z Wołodymyrem Zełenskim zachęcał do rozwiązań pozwalających Putinowi wyjść z tej wojny „z twarzą”?
- We wtorek rozmawiałem z ambasadorami niemal wszystkich krajów Unii Europejskiej i oczywiście widzę, że nastroje są różne. Jest zmęczenie w społeczeństwach i powtarza się dokładnie taka sama sytuacja, jaka była z Białorusią – w 2020 r. wszyscy byli zachwyceni, kibicowali Białorusinom, mówili, że nam pomogą. A później Łukaszenka zrobił zamach terrorystyczny z samolotem Ryanair, wziął zakładników, rozpoczął wojnę hybrydową z Polską i Unią i teraz już nie widzimy takiego aktywnego wsparcia Białorusi z Zachodu. To samo się dzieje z Ukrainą – jest zmęczenie, inflacja, to dotyka różne kraje. I każdy polityk w tych krajach zaczyna myśleć o swoich ludziach. A prezydent Macron? Wśród Francuzów jest bardzo pozytywna opinia historyczna o Rosji, zawsze byli na Rosję otwarci. Francja uważa, że ta wojna odbywa się daleko od ich granicy i ich bezpośrednio nie dotyczy. I to nas może przywieźć do strategicznego błędu.
- Rosyjska i białoruska propaganda ostatnio bardzo mocno uderza w Polskę i przekonuje, że chcemy „zająć” zachodnią Ukrainę.
- Putin i Łukaszenka to dwaj starsi panowie. Jeden z nich jest chory fizycznie, a drugi psychicznie. Propaganda Łukaszenki powiedziała w zeszłym tygodniu, że Polska chce okupować Białoruś, a razem z NATO Ukrainę Zachodnią. On odgrywa w tej wojnie swoją grę, może prowokować na granicy z Polską żeby tworzyć lokalne konflikty zbrojne. Wczoraj mówili, że zaatakują bronią jądrową Warszawę. Ale to wszystko akcja propagandowa dla wewnętrznych interesów.
Rozmawiała: Kamila Biedrzycka