"Super Express": - Sędziowie nie tylko buntują się przeciwko upolitycznieniu wymiaru sprawiedliwości. Środowiskowo organizują się też na tych politycznie poprawnych i tych niepoprawnych. Przypomina to trochę spory polityczne niektórych dziennikarzy, ale my sprawujemy czwartą władzę czysto symbolicznie. Sędziowie władzę mają realną...
Barbara Piwnik: - No właśnie, bo co ta władza sędziowska oznacza w kontekście tych protestów i sporów? Oznacza, że mamy obowiązek wobec obywateli, by ich sprawami zająć się w sposób rzetelny. Obywatele nie mogą odczuć, że dzieje się wokół nich coś dziwnego. Muszą dostać to, czego od sądów oczekują - sprawiedliwych rozstrzygnięć. Niektórzy uznają, że na znak protestu można nie przyjmować funkcji czy nie kandydować do tego czy innego ciała. Trzeba się jednak zastanowić, jak taką sytuację postrzega obywatel.
- Będzie lepiej?
- No właśnie nie. Moim zdaniem ucierpi przez to sposób sprawowania przez nas władzy sądowniczej. Dokąd na gruncie prawa mam możliwość dbania o interes obywatela oraz możliwość sprawnego prowadzenia postępowań w jego sprawach, to moją powinnością jest to, żeby te możliwości wykorzystywać.
- Ci, którzy przeciwko nowym przepisom protestują, twierdzą, że uniemożliwią one wypełnianie obowiązków sędziowskich.
- Problem polega na tym, że poza rytualnym oburzeniem i mówieniem, że jest źle, a będzie jeszcze gorzej, nie słyszę konkretów w tłumaczeniach, na czym to uniemożliwienie sprawowania obowiązków i zagrożenie miałoby polegać.
- Buntownikom brakuje argumentów?
- Tworzy się poczucie, że w sądzie nie ma sensu szukać sprawiedliwości, bo się jej nie znajdzie. A jak wspomniałam, sędzia powinien tak stosować przepisy, żeby obywatel miał przekonanie, że jego sprawa została rozstrzygnięta sprawiedliwie. Zresztą dla mnie dobrym przykładem nieszczęść, które w kontekście tych protestów mogą nas spotkać, jest KRS i wybór nowych jej członków.
- Co ma pani na myśli?
- Ustawodawca stworzył przecież możliwość pewnym grupom zgłaszania swoich kandydatów do tego ciała. Może to zrobić np. grupa 25 sędziów. Do tego mamy coś, czego nie było wcześniej, tzn. określenie wymagań dotyczących kandydata, czyli m.in. wybitnego dorobku orzeczniczego, kulturzy orzekania, społecznej działalności itd. Oczekiwałabym więc, że w takiej sytuacji środowisko sędziowskie w dużej liczbie zgłosi kandydatów, którzy spełniają wymogi określone w ustawie i będą godni tej funkcji.
- Ale i tak członków KRS wybiorą politycy. I to głosami rządzącej partii. Takie są argumenty przeciwników nowej ustawy.
- Oczywiście, ale z wyboru sędziów polityków można rozliczyć. Jeśli wybiorą tych najlepszych - chwała im za to. Jeśli jednak zagłosują za osobami z poparciem jednej partii, będą musieli liczyć się z tym, że przy urnach obywatele ich ocenią. Bojkot ze strony sędziów to błąd. Skoro bowiem sędziowie, którym - jak sami przekonują - leży na sercu dobro wymiaru sprawiedliwości, nie zgłaszają swoich kandydatów, to mogą mieć pretensje tylko do siebie za dokonany wybór.