Dodatek covidowy jest bardzo ważny dla medyków. Rok temu Adam Niedzielski szumnie zapowiedział, że NFZ przekaże konkretne środki, aby dofinansować medyków i ich pracę. Jednak dziś wiemy, że przynajmniej w kilku placówkach dodatek covidowy mógł być przyznawany niezasadnie. Z kolei są ośrodki, w których medycy po dziś dzień nie dostali pieniędzy. Co z tego wyniknie?
Kontrola NIK jak lekarstwo
Nierówności społeczne to kwestia, którą różne rządy chciały zmieniać. Oczywiście w takim kierunku, aby wszystkim „żyło się lepiej” i dostatniej. Jednak wiele wskazuje na to, że rzekome starania, aby wszystkim było dobrze, spełzają na niczym. W ubiegłym roku minister zdrowia Adam Niedzielski zobowiązał szefa NFZ do tego, aby ten przekazał placówkom medycznym środki na to, by podmioty lecznicze mogły wypłacać dodatek covidowy. Mamy czerwiec 2021 r. I okazuje się, że NIK zamierza skontrolować zasadność wypłacalności dodatków dla personelu medycznego. Wychodzi zatem na to, że likwidowanie nierówności to utopia. Dlaczego? Ano dlatego, że NIK w analizie przedkontrolnej zwrócił uwagę na to, iż niektórzy dyrektorzy przyznawali do 15 tys. zł dodatku, gdy pacjentów covidowych było niewielu. Co ciekawe, wśród medyków są takie osoby, które mimo wytężonej pracy w toku pandemii, z pacjentami chorymi na COVID-19 nie otrzymały dodatku covidowego. Można by rzec: standard. Jedni dostają, inni mogą się obejść smakiem. Oczywiście wszystko zależy od dyrektora danej placówki. NFZ przeznaczył pewną pulę, ale to zarządca szpitala czy innego ośrodka medycznego zajmuje się odpowiednim rozdysponowaniem środków. Jeśli dyrektor nie wypłaci należnego dodatku, powstaje problem. Tym większy, jeśli dany szpital pozyskał wspomniane pieniądze. Być może kontrola NIK, która na tę chwilę ma objąć trzy placówki, rozszerzy się na kolejne ośrodki medyczne. W czasie epidemii koronawirusa wielu pracowników systemu ochrony zdrowia alarmowało o niechęci do wypłacania dodatku covidowego. Z całą pewnością niedobrze jest, gdy w jednym szpitalu personel otrzymuje dodatek, w drugim dodatku nie ma. Przyjmując, że w obu miejscach na oddziałach przebywają osoby, którym ów dodatek po prostu się należy. Nie od dziś wiadomo, że system ochrony zdrowia nie jest najlepiej zarządzany od strony wydatkowania. Nierówności nie dotyczą jedynie dodatku covidowego. Chociaż ten jest przyczynkiem do dyskusji. W końcu medycy, którzy mają za zadanie pomagać Polakom, często nawet nie wiedzą, że mają w swej pracy do czynienia z pacjentem zakażonym koronawirusem. Czasem dowiadują się o tym po fakcie. Jeżeli pacjent nie zostanie hospitalizowany lub przebadany w kierunku zakażenia koronawirusem, medyk może nawet nie zdawać sobie sprawy, że zajmował się właśnie taką osobą. Wówczas dodatek covidowy się nie należy. I tu powstaje pytanie: dlaczego?