Gdy niedawno Artur Dziambor gościł w "Expressie Biedrzyckiej" mówił m.in. o Antonim Macierewiczu i sprawie katastrofy smoleńskiej. Pytany o to, czy "podbijanie tej „smoleńskiej piłeczki” jest jeszcze dla PiS opłacalne? Przynosi polityczne profity?", ocenił: - Po części tak, na pewno jest część elektoratu, która jest do tego jakoś nastawiona. Ale co do gigantycznej skuteczności tego rządu… mija siedem lat i cały czas nie mamy wraku tupolewa u siebie. A to była jedna z głównych zapowiedzi i pałka na poprzedni rząd. Antoni Macierewicz jest wyciągany wtedy, kiedy jest to potrzebne i chowany wtedy, kiedy jest to potrzebne. Kiedy trzeba pobudzić te smoleńskie sentymenty, to on się oczywiście szybko pojawia. Jakie dziś pytania padną zaś w "Sednie Sprawy"? Okaże się już za chwilę. Zapraszamy do oglądania programu Jacka Prusinowskiego.
Dziambor zapytany został o sprawę wojny i o hasło "Stop Ukrainie". Jak przyznał nie ma rozwiązań dotyczących przyszłej współpracy Polski z Ukrainą w przyszłości. Polityk został zapytany o to, czym jest jego zdaniem "ukrainizacja": - Jak mówiłem, to samo co jest w broszurce Grzegorza Brauna, na konferencji dotyczącej edukacji, bo jestem nauczycielem, to mało kto się tą konferencją zainteresował. Może się to hasło nie podobać, ale dzięki temu jest dyskusja. Państwo polskie rękami PiS podejmuje decyzję, że wydajemy pieniądze na wsparcie specjalne, które nie powinno tak wyglądać po tylu miesiącach, gdy konflikt już trwa. Bym powiedział: jeśli ci ludzi są już pół roku, to powinni się stać częścią społeczeństwa, którzy chodzą do pracy. Polityk ocenił, że należy naprawić takie rzeczy jak np. kwestie pobierania świadczeń przez Ukraińców, którzy już wrócili na Ukrainę.