Artur Dziambor to wielki fan starych aut rodem z USA. Polityk często je zmienia, ale podkreśla, że wszystkie muszą mieć w sobie „to coś”. – Jest taka naklejka na samochody, która mówi, że życie jest za krótkie, żeby jeździć nudnym autem. I to mnie trochę trzyma – podkreśla poseł. Jak sam przyznaje, jest z pokolenia, dla którego "wszystko, co amerykańskie jest najlepsze".
Nie przegap: Tak Artur Dziambor walczy na parkiecie! Zdziwisz się, jaką ma ksywkę
Dziambor musiał zajrzeć do swojego czerwonego chevroleta camaro z powodu wycieku oleju. – To samochód z 1989 r., więc zawsze coś jest do zrobienia. Teraz już pięknie jeździ – podkreśla zadowolony poseł. W zielonym buicku park avenue z 1995 r. trzeba było z kolei sprawdzić przednie amortyzatory. – Wszystko gotowe. Teraz już można ruszać w drogę! – podsumował uradowany Artur Dziambor.
Okazuje się, że Artur Dziambor nie tylko lubi jeździć wyjątkowymi autami, ale jego pasją jest też mechanika samochodowa.
– Mam wujka mechanika i zawsze gdzieś była ta pasja samochodowa. Chociaż sam nie poszedłem w mechanikę samochodową, czego trochę żałuję, bo teraz bardzo by mi się przydało, żeby móc samemu robić wszystko. To moje niespełnione hobby. Jestem w stanie zdiagnozować usterkę, mogę poradzić sobie ze zużyciem części, natomiast jeżeli chodzi o wymiany mechaniczne, to robię to już w warsztacie. Im starsze samochody mam, tym bardziej wymagane jest, żebym wiedział co się z nimi dzieje i jak to naprawić – podkreśla poseł.