Macierewicz oddaje się do dyspozycji służb
W miniony czwartek poseł Antoni Macierewicz był gościem w audycji Radia Wnet. Po rozmowie wsiadł do auta i ruszył ulicami Warszawy. Przejazd wiceprezesa PiS opisał fakt.pl. Według portalu polityk naruszył wiele przepisów drogowych: miał rozmawiać przez telefon komórkowy za kierownicą samochodu, wyprzedzać na przejściu dla pieszych, najechać na podwójną linię ciągłą i wjechać na pas ruchu dla rowerów. Te wykroczenia zagrożone są ponad 27 punktami karnymi. W takiej sytuacji policja może odebrać już prawo jazdy. Polityk odniósł się do tych doniesień na antenie Telewizji Republika. - Moim zdaniem samochód wtedy stał - mówił Macierewicz o korzystaniu z telefonu podczas prowadzenia auta. Zapewniał też, że jest do dyspozycji odpowiednich służb. - Zrealizuje wszystko, co będzie wynikało z konsekwencji, jeśli takie działania rzeczywiście miały miejsca - dodał były szef MON.
To groźny osobnik
Do sprawy polityka PiS odniósł się w mediach społecznościowych minister spraw wewnętrznych i administracji. - To osobnik nie tylko groźny dla bezpieczeństwa narodowego, ale i jak wskazują media dla bezpieczeństwa ludzi na drodze. Dość tych szaleństw! - grzmiał Tomasz Siemoniak. Do tych słów też odniósł się Antoni Macierewicz. - Pan Donald Tusk zrobił to w 2021, 2022, 2023 r. W tej sprawie pan Siemoniak milczał. Jeżeli on jechał z prędkością 107 km na godz. przez wieś, to są rzeczy zagrożenia życia ludzkiego - mówił wiceprezes PiS i podkreślił, że jego działania nie były zagrożeniem, ale błędem, jeżeli jak zastrzegał, miały miejsce.