Pawłowicz nie oszczędzała Grodzkiej. - Jak ja widzę faceta koło siebie, jak ja mam mówić "proszę pani"? W jednej z audycji byliśmy w radiu, byliśmy razem i on mi udowadniał, że on jest kobietą (...), naprawdę twarz boksera (...). To nie jest tak, że jak ktoś się nażre hormonów i sobie operacji trochę zrobi, to się stanie kobietą, kod genetyczny decyduje - w taki m.in. sposób Krystyna Pawłowicz (64 l.) z PiS wyrażała się o transseksualnej posłance Annie Grodzkiej, kiedy ta jeszcze na co dzień brylowała w Sejmie.
Ale było, minęło. Grodzka, która wycofała się z polityki, urazy już nie żywi. Ba! Brakuje jej nawet Krystyny Pawłowicz! - Jest mi bardzo przykro, że pani Krystyna o mnie zapomniała i nie chce się do mnie odnosić publicznie. Pani profesor Pawłowicz jest wybitną posłanką PiS, czyli partii rządzącej. Wybitnie dobrze realizuje swoje ambicje - ironizuje Grodzka. I dodaje na koniec z rozbrajającą szczerością: - Tęsknię za nią! - mówi. Ciekawe, co na to Krystyna Pawłowicz...