"Super Express": - Donald Tusk stwierdził, że przyczyną spadku poparcia dla PO jest wewnętrzna sytuacja w partii. Od wczoraj wziął się za partię. Do premiera dotarło, że jednak "ma z kim przegrać"?
Prof. Andrzej Rychard: - W moim przekonaniu PO zawsze miała z kim przegrać i było to właśnie PiS. Sondażowe obniżenie poparcia dla PO to rezultat trendu, który narastał przez dłuższy czas. Ale tak, jak przez dłuższy czas media nie zauważały, że PO zaczynała się zrównywać z PiS-em, tak teraz z punktu widzenia Platformy traktują je zbyt katastroficznie. Do wyborów są jeszcze dwa lata.
- Przyzna pan jednak, że Tusk nie panuje nad partią. Afera z oświadczeniem majątkowym ministra Nowaka, wewnętrzna krytyka PO ze strony Gowina i Schetyny.
- Rzeczywiście Donald Tusk zatracił zdolność opanowywania sytuacji wewnątrz partii. PO przez długi czas słynęła z wewnętrznej spójności, którą dawała osoba lidera. I to zatracili. W PO jest silny kryzys woli, począwszy od samego premiera. To Tusk powinien sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chce być dalej przywódcą partii. Platformę wciąż jednak stać na uspokojenie sytuacji.
- CBA wszczęło śledztwo w sprawie ministra Nowaka za fałszowanie oświadczenia majątkowego. Bez odwołania go ze stanowiska premier też uspokoi tę sytuację?
- Premier przyjął strategię, że sprawę z Nowakiem trzeba wyjaśnić do końca. Ale rzeczywiście jak długo można czekać? Dlaczego się go nie pozbędzie? Sądzę, że powodem jest brak dobrego kandydata na funkcję ministra transportu. Nie wykluczałbym jednak tej dymisji w najbliższym czasie. Może właśnie wtedy propozycję dostanie Schetyna?
- Propozycję ministra? Może obserwując zmęczenie i zużycie premiera, warto pomyśleć o innej propozycji, np. zastąpieniem go Schetyną?
- Donald Tusk wciąż jest największym talentem politycznym w partii i to on powinien liderować PO. Choć naturalnie szef rządu po sześciu latach na pewno się zużywa. Premier powinien jednak wyjść z letargu i rozpocząć objazd po Polsce, na serio zrekonstruować rząd i przedstawić wizję kraju opartą na modernizacji.
- Potrzebę rekonstrukcji podkreślał prezydent Komorowski. Schetyna, który jest blisko prezydenta, gra na siebie i toczy wojnę podjazdową z Tuskiem. Może premiera zastąpi w rządzeniu krajem duet Komorowski - Schetyna?
- Za wcześnie, by o tym mówić. Nie sądzę, by ci politycy naprawdę wiedzieli już, czego chcą... To pokazuje raczej, że w PO coś pękło i się skończyło. Przecież jeszcze rok temu nie myślelibyśmy o tym konflikcie, mówiąc o niemal równorzędnych politykach: Tusku i Schetynie. Tusk skutecznie pozbywał się konkurentów, ale jego pozycja osłabła. Zamieszanie w PO bierze się jednak także z tego, co dzieje się w gospodarce.
- Schetyna i Tusk są już niemal równorzędni?
- Jeszcze nie, ale pozycja Schetyny rośnie. Choć nie wyobrażam sobie np. zwycięstwa Schetyny w drodze konfliktu z Tuskiem. Premier jest za silny. Natomiast gdyby premier w którymś momencie chciał zająć się czymś innym i sam wypromował Schetynę, to co innego. Sądzę jednak, że Tusk nie zrezygnuje z partii.
- Prezydent Komorowski się nie wtrąci?
- Prezydent stara się pokazywać, że nie jest afiliowany partyjnie i nie rządzi w imieniu PO. Ma pełne prawo do krytyki rządu PO-PSL. W ten sposób oddaje głos opinii publicznej, która mówi: premierze, zrób nowe otwarcie, weź się do roboty, przedstaw jakiś program.
- Jaka jest rola Jarosława Gowina? Będzie kandydował na szefa PO czy też odejdzie i założy własną formację?
- Może utworzyć swoją partię, ale nie wróżyłbym jej sukcesu. Nie widzę miejsca dla konserwatywnej grupy, której liderem byłby Gowin. Nie pociągnąłby za sobą tłumów. Jego pozycja będzie silniejsza, gdy pozostanie w PO.
Prof. Andrzej Rychard
Socjolog, PAN i UW