Andrzej Chwiluk

i

Autor: Shutterstock, East News Andrzej Chwiluk

górnictwo

Andrzej organizował wielkie strajki górników, teraz zabiera głos w sprawie brakującego w Polsce węgla

2022-12-06 12:18

Andrzej Chwiluk nie jest rodowitym Ślązakiem. Spod Szczecina do Zabrza trafił w 1976 roku. Od lat pracuje w zawodzie górnika. Przez lata żyło mu się dobrze. Jednak po zmianach, które zaszły w 1990 roku, nie będąc członkiem żadnego związku zawodowego, współorganizował strajk na terenie swojej kopalni. Gdy SLD chciał odebrać górnikom prawo do wcześniejszej emerytury współorganizował wielki protest w Warszawie. Teraz zabiera głos w sprawie brakującego w Polsce węgla.

Andrzej Chwiluk organizował strajk pracowniczy bez udziału związków zawodowych w obronie praw pracowniczych. Potem, wraz z 40 tysiącami górników, palił opony w Warszawie i bił się z policją pod Sejmem. W dniu Świętej Barbary, gdy słyszy jak politycy mówią, że na zwiększenie wydobycia węgla potrzeba dwóch lat, to mówi, że to bzdury. Według niego wystarczy 6 miesięcy. On wie, gdzie pod ziemią stoi nieużywany kombajn górniczy na ścianie górniczej, która dawała 5 tysięcy ton na dobę. Obok są przygotowane dwie ściany, z których można fedrować taka samą ilość węgla. W sumie te trzy ściany rocznie mogą dać 3 miliony ton węgla. Czyli tyle, ile go brakuje w naszym kraju.

- Ściana została zamknięta z dnia na dzień, a mogła jeszcze fedrować rok czasu. Obok były przygotowane dwie ściany. Ktoś podjął decyzję o zamknięciu naszej kopalni - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Andrzej Chwiluk (63 l.).

W związku z tym, że w Polsce brakuje węgla, zapytaliśmy Chwiluka o to, czy górnicy mogą zjechać pod ziemię i fedrować węgiel na tych ścianach.

- To jest niemożliwe. Politycy podjęli decyzję nie tylko o zamknięciu kopalni, ale też o zasypaniu trzech szybów. To kosztowało blisko 6 milionów złotych. Teraz wydrążenie trzech szybów to koszt około 3 miliardów i potrzeba na to co najmniej 2 lat - mówi.

Ci, którzy likwidowali kopalnię na której pracował Chwiluk nie przejmowali się też drogim sprzętem górniczym

- Kombajny górnicze, przenośniki i sekcje obudów zmechanizowanych zostały na dole. Tak samo jak w innych likwidowanych kopalniach. Tymi sprawami powinien zająć się prokurator i ktoś powinien za to siedzieć. Jak Kopacz mówiła, że odda nam górnikom kopalnie za złotówkę to my chcieliśmy ją wziąć. Okazało się, że były to kolejne obietnice polityków. Ona się na to nie zgodziła. Kopalnie nie były likwidowane ze względu na ich kondycję finansową. Jak polityk chce, aby kopalnia była rentowna to dyrektor przez kreatywną księgowość pokaże mu na to papiery. Dyrektorzy muszą być ekspertami, a nie ludźmi z nadania politycznego którzy wpłacają na kampanię wyborczą byłego ministra - dodaje Chwiluk.

Z Chwilukiem rozmawiamy w dniu świętej Barbary. To patronka górników. Dla pracujących na dole w kopalniach to najważniejszy dzień w roku.

- To będzie smutna Barbórka - mówi nam pan Andrzej.

On nie jest rodowitym Ślązakiem. Spod Szczecina do Zabrza trafił w 1976 roku. Mówi, że na zasadzie buntu przeciwko rodzicom rozpoczął naukę w Zasadniczej Szkole Górniczej przy KWK Makoszowy. Co miesiąc dostawał 660 złotych stypendium. Za miejsce w internacie i wyżywienie nic nie płacił.

Pracę na kopalni rozpoczął w 1979 roku. Zaocznie uczył się w Technikum Górniczym. Przerwał naukę. - No nie dało rady skończyć technikum, bo ożeniłem się - wyznaje w rozmowie z "Super Expressem".

Ma dzisiaj dwie dorosłe córy. - Żona powiedziała mi, że nie po to się uczyła, żeby siedzieć w domu - mówi nam Andrzej Chwiluk.

Chwiluk dostał od kopalni mieszkanie w familoku przy ulicy 3 maja. Dwa pokoje z dużą kuchnią oraz komórkę na podwórku.

W latach osiemdziesiątych jemu i innym górnikom żyło się dobrze. Władza ich szanowała. Kopalnie wydobywały blisko 200 milionów ton węgla rocznie.

Każdy górnik za pracę w sobotę i niedzielę otrzymuje dniówkę w wysokości 300 procent. Te pieniądze trafiają na specjalną książeczkę. Można było je wydać w specjalnych sklepach, w których są takie rzeczy jak aparaty fotograficzne i magnetowidy. Po prostu żyć, nie umierać. Górnicy otrzymywali deputat węglowy (6 ton węgla rocznie).

Chwiluk trzyma się z dala od polityki

Po przemianach w 1990 roku nie będąc członkiem żadnego związku zawodowego Andrzej Chwiluk współorganizował strajk na swojej kopalni. Trwał cztery doby. Górnicy walczyli o prawa pracownicze i o to, że na kopalni są lewe etaty dla dużej ilości sportowców.

Po strajku do kopalni przyszedł nowy dyrektor, który złożył Chwilukowi propozycję nie do odrzucenia. Ten zgodził się wyjechać do pracy na na Węgrzech. Gdy po 18 miesiącach wrócił na swoją "Grubę" ci, którzy z nim strajkowali, nadal o nim pamiętali. Wtedy zapisał się do branżowego związku górniczego. W 1992 został jego szefem. Gdy SLD chciał odebrać górnikom prawo do wcześniejszej emerytury współorganizował wielki protest w Warszawie. Górnicy palili na nim opony i bili się z policją pod sejmem.

Chwiluk skończył liceum wieczorowe i rozpoczął studia ekonomiczne. Jako związkowiec pojechał do Walii i Niemiec.

- W Walii jest wielka bieda do dzisiaj. W Niemczech wygląda to zupełnie inaczej, bo tam politycy, górnicy i ekolodzy dogadali się. Rozmawiali z sobą. Rządzący wiedzieli, że muszą najpierw przed zamknięciem kopalni stworzyć miejsca pracy. I tak też się stało. Szyby ich likwidowanych kopalni nie zostały zasypane, tak jak naszych. Niemcy teraz przy tym kryzysie zamierzają wrócić do wydobycia na nich - mówi Andrzej Chwiluk.

Chwiluk od trzech lat jestem na emeryturze i społecznie pełni funkcję przewodniczącego związku. Zdaje sobie sprawę z tego, że jego koledzy nie wiedzą, jak długo będą mogli pracować. Bo ciągle z nimi politycy nie rozmawiają. Słyszą tylko, że kopalnie nadal mają być wygaszane. Kiedyś do ekologów podchodził jak do zgniłego jaja dzisiaj ma inne zdanie.

- Mam pompę ciepła i za swoje, bez dotacji, założyłem fotowoltaikę. Jak po raz pierwszy szedłem na spotkanie z ekologami, to ja i oni patrzyliśmy na siebie, jak na największych wrogów. Dzisiaj wiem, że odnawialne źródła energii to przyszłość. Kopalnie jednak trzeba likwidować z głową. Nie z dnia na dzień. Trzeba z nami górnikami rozmawiać - mówi Andrzej Chwiluk.

Politycy twierdzą, że można zwiększyć wydobycie w Polsce dopiero za półtorej roku

"Przygotowanie nowych ścian eksploatacyjnych jest procesem czasochłonnym i kosztownym. Udostępnienie ściany wydobywczej na blisko 800 tys. ton węgla trwa około półtora roku i kosztuje prawie 200 mln zł"- taką otrzymaliśmy pisemną odpowiedź z Ministerstwa Aktywów Państwowych.

- To kompletna bzdura. Jak się rozpoczęła wojna na Ukrainie, to trzeba było powiedzieć dyrektorom kopalni, że mają rozjechać pokłady. Potrzeba na to pół roku. Gdyby wtedy to zrobiono, dzisiaj nie było by problemów z węglem na składach opału - zapewnia nas Chwiluk.

Do Polski płynie węgiel z Kolumbii. Nie wiadomo jakiej jest jakości.

- Nasze kopalnie wystawiają certyfikat. Mamy dobre laboratoria. Po przebadaniu węgla wiadomo ile jest w nim siarki i jaką on ma kaloryczność. Ja nie wiem jaki to jest węgiel który płynie do nas statkami - wyznał Chwiluk.

Polska leży na ogromnych złożach węgla kamiennego. Za rządów Edwarda Gierka rocznie wydobywano ponad 200 milionów ton czarnego złota. W 1989 roku w Polsce wydobyto 177 milionów ton. Politycy wszystkich opcji postanowili zamykać kopalnie. Górnicy posyłani na bruk dostawali ogromne odprawy i mogli przechodzić na wcześniejsze emerytury. Ci którzy krzyczeli, że nie można likwidować kopalń byli nazywani wariatami.

Poniżej podajemy daty w których poszczególne rządy likwidowały kopalnie:

  • W okresie od listopada 1993 r. do listopada 1997 r. postawiono w stan całkowitej likwidacji 7 kopalń,
  • W okresie od grudnia 1997 r. do listopada 2001 r. postawiono w stan całkowitej likwidacji 19 kopalń
  • W okresie od grudnia 2001 r. do listopada 2005 r. postawiono w stan całkowitej likwidacji 2 kopalnie.
  • W okresie od grudnia 2005 r. do grudnia 2007 r. nie postawiono w stan likwidacji żadnych kopalń.
  • W okresie od stycznia 2008 r. do listopada 2015 r. postawiono w stan całkowitej likwidacji 5 kopalń.
  • W okresie od grudnia 2015 r. do dnia dzisiejszego postawiono w stan całkowitej likwidacji 14 kopalń.
  • Od 1989 roku w Polsce zlikwidowano 50 kopalń.
  • W 1989 r. kopalnie wydobyły 177,4 mln ton węgla.
  • W bieżącym roku planuje się wydobycie ok. 55 mln ton węgla.

Obecnie węgiel kamienny jest wydobywany w 20 kopalniach z czego 3 należą do prywatnych przedsiębiorców. Eksploatowanych jest aktualnie 70 ścian.

Sonda
Kupiłaś/eś węgiel na zimę?
Węgiel w Porcie Gdańskim