"Super Express": - Rozmawiamy w drugą rocznicę śmierci pańskiego brata w Smoleńsku. To także rocznica mordu katyńskiego, o którego ujawnienie walczyli panowie latami.
Andrzej Melak: - Śmierć Stefana w rocznicę Katynia postrzegam jako ciągłość historyczną. Bez mordu katyńskiego nie byłoby śmierci 96 osób 10 kwietnia 2010. W 1940 roku wydano wyrok na Polskę, na jej najlepszych synów. Mordując ich wielokrotnie, mordując przez dekady ich pamięć. Brat walczył z sowieckim kłamstwem czasów PRL, zakładając Komitet Katyński. W 1981 roku postawił pomnik na Powązkach, z prawdziwą datą zbrodni. I zginął w imię tej prawdy, na przepojonej krwią ziemi smoleńskiej. Ci, którzy zginęli wraz z nim, lecieli tam jeszcze raz powiedzieć tę prawdę, która przez Rosjan zaczęła być znowu negowana.
- Dostęp do pewnych dokumentów został odcięty...
- Dokumenty zatajono, ale za rządów Putina utajniono nawet miejsca części pochówków! Powrót na Kreml ludzi KGB przywrócił dawne podejście do tematu.
- Kiedy walczyli panowie o prawdę o Katyniu, przeszło wam przez myśl, że kiedyś nie tylko Polska, ale Rosja może być normalnym państwem, które bez obaw ujawni prawdę?
- Mieliśmy taką nadzieję, nawet w przypadku Rosji. I Stefan widział taką Rosję. Po puczu Janajewa w sierpniu 1991 roku. Wracał wówczas z Charkowa i Miednoje. To była ta wolna Moskwa. Inna, godna i pełna entuzjazmu ludzi. Rosjanie byli pełni nadziei, że zło się skończyło. Niestety, wraz z Putinem szybko wróciło. Dziś widzę, że próbują się buntować, ale wciąż są jednak tłamszeni. Polacy także, choć na inny sposób. Trochę jak w PRL, choć nie w tym stopniu.
- Dlaczego?
- Zwróćmy uwagę na to uwłaczające śledztwo smoleńskie. Gorzej wygląda jednak całokształt. Jak wielu uznaje dziś za śmieszne postawy patriotyczne. Dla wielu to, co polskie, jest hańbiące. Ludziom rzuca się igrzyska, jak w czasach rzymskich, i są zadowoleni. Wysiłek rządzących zmierza tylko ku temu, by odsunąć społeczeństwo od myślenia politycznego. Niestety, rządzący nie walczą dziś o Polskę, ale tylko o utrzymanie się przy władzy. I tak niemal całe 20 lat. II Rzeczpospolita mogła zadbać o edukację, kulturę. Obecnie lepiej wyrzucić ze szkół historię, okrawać literaturę, przyciąć środki na kulturę. Czy po tych "reformach" w edukacji komuś będzie mówiło cokolwiek nazwisko Norwid?
- Wygląda na to, że w latach PRL miał pan więcej wiary w przyszłość niż dziś...
- Wiary mi nie brakuje. Po tym, kiedy upadł system sowiecki, można uwierzyć w wiele rzeczy. Wierzę w przebudzenie Polaków, a nawet Rosjan. Zwróćmy uwagę na niedawne protesty. Pomimo wszechwładzy Kremla, młócki medialnej, dzięki dostępowi do Internetu potrafili to ominąć, mieć niezależne sądy i oceny. Mam nadzieję, że żyjemy w czasie jakiejś nowej Wiosny Ludów. Zwróćmy uwagę, co się stało w krajach Afryki, Azji. Dlaczego miałoby to ominąć Rosję?
- Na wyjaśnienie do końca tragedii smoleńskiej też ma pan nadzieję?
- Mam. Determinacja rodzin ofiar jest zbyt duża. Nie pozwolą, by zbyć to tylko jakimiś hipotezami. Część mediów pisze źle o zespole posła Macierewicza. Ale to jego determinacja pozwoliła ujawnić kilka istotnych spraw. Podważyć lansowane od początku tezy. Przyspieszenie może tu jednak nastąpić dopiero po umiędzynarodowieniu śledztwa. Tyle że polski rząd i prezydent o to nie występują. To dziwne, bo pomniki tragedii smoleńskiej wolą stawiać za granicą niż w Polsce, tak jak w Smoleńsku...
Andrzej Melak
Prezes Komitetu Katyńskiego, działacz społeczny