Andrzej Duda o srebrnym medalu Szeremety. Fala krytyki w komentarzach
- Julia Szeremeta wywalczyła dla Polski srebrny medal olimpijski w boksie. Pierwszy od dziesięcioleci. Myślę, że wszyscy jesteśmy z Niej ogromnie dumni. Walczyła pięknie i dzielnie! Inne aspekty tej walki przykro komentować. Pani Julio! Brawo! Z całego serca dziękujemy i gratulujemy! Jest Pani wspaniałą Reprezentantką Polski! Duma! - napisał Andrzej Duda we wpisie na "X".
Pisząc o "innych aspektach" walki Julii Szeremety odniósł się najprawdopodobniej do kontrowersji związanych z płcią jej rywalki z Tajwanu Lin Yu-Ting, której ze względu na wygląd zarzucano, że jest mężczyzną. Rywalka Polki została dopuszczona do rywalizacji przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl), przechodząc m.in. badania dot. poziomu testosteronu w organizmie. Ponadto urodziła się jako biologiczna kobieta. Jednocześnie Lin Yu-Ting (podobnie jak Imane Khelif) została w 2023 roku zdyskwalifikowana w 2023 roku po testach płci skupiającej amatorskie federacje Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu (IBA), której prezesem jest Rosjanin Umar Kremlev, będący związany ze środowiskiem Władimira Putina. MKOl twierdzi, że nie otrzymało dokumentów od IBA, a zlecane przez nią testy były bezprawne. Co więcej, IBA nie ujawniło na podstawie jakich testów zdyskwalifikowano zawodniczki. MKOl z IBA są od dawna skonfliktowane, federację zarządzaną przez Rosjanina oskarża się o próbę skompromitowania Igrzysk Olimpijskich w ramach wojny propagandowej i "zemsty" za wykluczenie rosyjskich i białoruskich sportowców.
Po wpisie prezydenta w komentarzach rozpętała się burza, a Andrzejowi Dudzie "oberwało się" od obu stron konfliktu. Lider Konfederacji Sławomir Mentzen zarzucił prezydentowi "brak odwagi".
- Wolałbym mieć prezydenta, który ma odwagę powiedzieć oczywistą prawdę, że tym innym aspektem był walczący z nią mężczyzna - grzmiał Mentzen.
Z drugiej strony z kolei zarzucano prezydentowi dołączanie do nagonki na osoby, które "nie wpisują się w stereotypy płciowe".
- Nie, nie jestem dumna z tej osoby, która reprezentując Polskę, upokarza przeciwniczkę. Niektórzy tłumaczą, że to młoda dziewczyna z niskim kapitałem kulturowym. Jak widać, kapitał kulturowy zbliżony do kapitału kulturowego Andrzeja Dudy. Wstyd - napisała aktywistka i Radna Dzielnicy Praga Południe Dorota Spyrka.
Aktywistka nawiązywała do wcześniejszej publikacji samej na profilu instagramowym Szeremety, na którym pojawił się internetowy mem ze zdjęciem polskiej pięściarki i podpisem "żeby zdobyć złoto, muszę jeszcze chłopu naklepać", co było oczywistym przytykiem do zarzutów wobec płci Lin Yu-Ting. Sama Szeremeta przyznała po walce w rozmowie z Michałem Chojeckim z "Super Expressu", że nie ona zajmowała się social mediami, nie ona zamieściła ten post i gdy wpis zobaczył premier, kazał go usunąć. Przyznała również, że "nie chce się wypowiadać" na temat kontrowersji wokół rywalki.
- Jakie 'inne aspekty'. Czy chodzi o te putinowskie fejki o płci rywalki. Pan jest prezydentem RP? - napisał Robert Maślak, biolog z Uniwersytetu Wrocławskiego i działacz Nowej Lewicy, który nawiązywał do związku IBA (które podważa płeć rywalki Polski) z Rosją.
Pod wpisem znalazło się też kilka komentarzy, w których pochwalono prezydenta za wypowiedź "bez przepychanek".
Donald Tusk dorzuca swoje trzy grosze. "Jeśli kontrowersje nie zniszczą tej dyscypliny..."
- Nie była faworytką, ale boksowała z taką radością i fantazją, że zdobyła nie tylko srebro, ale także nasze serca. Jeśli kontrowersje nie zniszczą tej dyscypliny, za cztery lata w Los Angeles będzie złota. Brawo, Pani Julio! - napisał z kolei Donald Tusk.
Również w tym przypadku zaczęto zarzucać premierowi, że nie napisał wprost o jakie kontrowersje chodzi, zarzucano mu również "spóźnienie" z tweetem, który został opublikowany dopiero dzień po walce.
- To żadne „kontrowersje”, tylko chora, lewicowa ideologia gender, która „elitom” budowanego europejskiego superpaństwa zastąpiła religię i tradycyjne wartości! - pisał Oskar Szafarowicz, działacz Forum Młodych PiS.
- Jeżeli Wy nie złamiecie jej i jej poglądów, to nic jej nie zniszczy i za 4 lata, o ile będzie Pan premierem (w co wątpię), będzie mogła dostać zasłużone gratulacje od szefa rzędu. Tym razem w porę - pisał Konrad Berkowicz z Konfederacji.
Co ciekawe, Julia Szeremeta startowała w 2024 roku do sejmu województwa lubelskiego z listy Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców.