Adrian Zandberg

i

Autor: Marcin Wziontek / SE

Felieton

Adrian Zandberg: Wołyń, zatruty owoc nacjonalizmu

2023-07-15 4:57

W lipcu 1943 roku przez Wołyń przelała się rzeka krwi. Bojówki ukraińskiej skrajnej prawicy wkroczyły do wsi zamieszkałych przez ludność polską. Zabijały wszystkich - starców, kobiety, małe dzieci. Rzeź trwała w kolejnych tygodniach. Życie straciły dziesiątki tysięcy ludzi. Mordów dokonywano metodycznie, planowo. Celem była czystka etniczna. Zgodnie z obłędną ideologią nacjonalizmu inne grupy etniczne - takie, jak Żydzi czy Polacy - miały po prostu zniknąć.

Organizatorzy tej zbrodni nie byli w tamtej chorej epoce wyjątkiem. Często o tym zapominamy, ale nienawiść zorganizowana w ruch polityczny miała wiele narodowych odmian. Obok Niemców byli też faszyści ukraińscy, chorwaccy, słowaccy, litewscy. Byli też - i o tym nie wolno zapomnieć! - faszyści polscy. Byli polscy zbrodniarze i dokonane przez Polaków mordy. Był wreszcie przedwojenny rachunek krzywd, często bardzo gorzki. To jednak w żaden sposób nie unieważnia ani nie umniejsza ogromu zbrodni, jaką była rzeź Wołynia.

Od krwawej niedzieli upłynęło 80 lat. Siewcy nienawiści z OUN od dawna nie żyją. Historycznie ponieśli spektakularną klęskę: Polacy i Ukraińcy żyją obok siebie w pokoju. Kiedy na naszych sąsiadów napadł Kreml, ruszyliśmy z pomocą, żeby ich wesprzeć w obronie przed najeźdźcą. Setki tysięcy ukraińskich uchodźców żyją i pracują razem z nami. Nieprzepracowana pamięć o tamtych wydarzeniach jest jednak ciągle bolesną zadrą.

Wykorzystuje to oczywiście Putin. Wystarczy rzucić okiem na internet, żeby zobaczyć, czym grają kremlowskie służby. Moskiewska propaganda cynicznie posługuje się tragedią sprzed lat, żeby nas skłócić. W Polsce brunatni z Konfederacji też próbują nabić sobie w ten sposób poparcie. Niestety, nie bez sukcesów.

Te złe karty polsko-ukraińskiej historii trzeba w końcu domknąć. Godnym docenienia krokiem w tę stronę było sejmowe wystąpienie Rusłana Stefanczuka, przewodniczącego ukraińskiego parlamentu. Ciągle jednak musi dokonać się to, na co czekają rodziny zamordowanych: ekshumacje, budowa pomników i oficjalne uczczenie pamięci ofiar.

Ukraińscy politycy wskazują nieraz, że na upamiętnienie czekają ukraińscy cywile, którzy w tamtych dniach zginęli z rąk polskich. To prawda, były też takie haniebne wydarzenia - choć o dużo mniejszej skali. Dojrzałość wymaga jednak, by to przyznać.

Zbrodnia to zbrodnia. Czas, by wspólnie powiedzieć: nie dla nacjonalizmu, nie dla nienawiści, nie dla czystek etnicznych! Dziś, gdy siły Kremla dokonują zbrodni wojennych na obywatelach Ukrainy, to przesłanie jest niestety znowu boleśnie aktualne.

Adrian Zandberg: "Propozycja, którą mamy, nie jest propozycją rewolucyjną, ale reformistyczną" [Raport Walczaka]