W mediach i na sejmowej sali często pada zaklęcie, żeby "wyjąć kwestie bezpieczeństwa ze sporu partyjnego". Żeby to było możliwe, Polska musiałaby w ponadpartyjnym porozumieniu przyjąć stabilną doktrynę obronną. Jej cele, odpowiedź na pytania, co uznajemy za zagrożenie i jak będziemy na nie odpowiadać, nie muszą być tajne. Przeciwnie - jasny komunikat, ostrzegający o konsekwencjach tych, którzy chcą prowadzić działania zagrażające Polsce, pełni rolę odstraszającą.
Dziś Polska takiej doktryny obronnej nie ma. Siły polityczne nie wypracowały porozumienia, jakich sił i środków chcemy użyć w przypadku zagrożeń o charakterze konwencjonalnym, hybrydowym czy cyfrowym. Kolejne rządy wywracają do góry nogami decyzje poprzedników, na czym cierpi bezpieczeństwo. A bez takiego porozumienia "wyjmowanie bezpieczeństwa ze sporu partyjnego" pozostanie ładnie brzmiącą fikcją.
Nadzór nad armią to ABC demokratycznego państwa. Tę rolę powinien pełnić parlament. Polski Sejm spełnia ją słabo, niekoniecznie z własnej winy. Posłowie nieustannie słyszą, że tajne są nie tylko konkretne decyzje, ale i cele, które stawia przed sobą państwo. Zamiast informacji dostają propagandę sukcesu.
CZYTAJ: Wyjątkowa uroczystość! Adrian Zandberg był świadkiem na ślubie posła Koniecznego [MAMY ZDJĘCIA]
Zamiast rytualnych opowieści o potędze wolałbym usłyszeć, na ile faktycznie potężne wydatki ministerstwa zwiększyły zdolności bojowe. Inne kraje decydują się na regionalne systemy wspólnych zakupów sprzętu wojskowego. Dzięki temu w Beneluxie czy w krajach nordyckich pieniądze są wydawane efektywniej. Dlaczego Polska nie idzie tą drogą?
Podniosłym przemowom ministra towarzyszy niestety ciągle marna jakość osobistego wyposażenia żołnierzy. Doświadczenia Ukraińców pokazują, jak bardzo takie prozaiczne kwestie wpływają na morale. Poradzieckie hełmy, zawodny sprzęt, praktyka kupowania sobie wyposażenia na własną rękę - to naprawdę nie są standardy nowoczesnego państwa.
Listę spraw do załatwienia można ciągnąć bardzo długo. Państwo ciągle nie ma sprawnego centrum komunikacji strategicznej, więc nie jesteśmy gotowi do odpierania ataków informacyjnych. Na naprawę czeka system ochrony ludności cywilnej. Brakuje lokalnych planów działania na wypadek kryzysu. Infrastruktura dla cywilów, taka jak schrony, jest w rozsypce. Wieloletnie zaniedbania skończyły się tak, że trzeba uruchomić inwestycje w nową infrastrukturę ochronną, zwłaszcza w dużych miastach. Ale tych inwestycji ciągle nie ma. To samo dotyczy bezpieczeństwa lekowego i materiałowego.
W Święto Wojska chciałbym usłyszeć od rządu, kiedy i jak rozwiążemy te problemy. Można je oczywiście zasłonić efektowną defiladą. Ale one od tego nie znikną.