"Super Express": - Gdzie zastała pana wieść o wprowadzeniu stanu wojennego?
Prof. Adam Gierek: - Przebywaliśmy z gościną pod Katowicami. I jeszcze przed wyłączeniem telefonów dowiedziałem się od brata, że mój ojciec został internowany.
- Jaruzelski internował Edwarda Gierka jako "zagrożenie dla ustroju socjalistycznego". Brzmi jak aberracja. To była zemsta?
- Trudno wnikać w to, o czym wtedy myślał. Władze tłumaczyły, że internowanie ma chronić ojca przed "gniewem ludu" (śmiech). Wystarczy jednak rzucić okiem na ówczesne oficjalne media, by przekonać się, że na Gierka szczuła głównie ówczesna partyjna elita. Wydaje mi się, że Jaruzelski chciał zagrać na dwa fronty. I przygotowywano pokazowy proces Gierka. To było świństwo, ale widocznie takie były wymogi z Moskwy.
- Procesu nie było.
- W końcu nie, bo Jaruzelski nie spodziewał się, że nie uda mu się wszystkiego stłumić do końca, poprawić sytuacji gospodarczej. I musiał zmieniać plany. Teraz słyszę o okrągłym stole jako demokratycznym zamyśle Jaruzelskiego. A to oczywista bzdura. To nie było żadne "pokojowe oddanie władzy", ale upadek władzy. Okrągły stół to efekt klęski ekonomicznej lat 80. Jaruzelski już łaski nie robił, nie miał czego utrzymywać. Tyle się mówi o "długach Gierka", ale to były długoterminowe kredyty na 5 procent. Jaruzelski brał paniczne krótkie kredyty na 20 proc.! I chamstwem jest wrzucanie długów Jaruzelskiego i spółki na czyjeś konto.
- Edward Gierek przyznawał, że po zatrzymaniu odetchnął z ulgą, słysząc, że na miejscu internowania mówią po polsku, nie po rosyjsku. To by świadczyło o tym, że postrzegał Jaruzelskiego jako wykonawcę woli Rosjan, w kontakcie z nimi.
- Przez długi czas raczej tak go nie postrzegał. Znał jego dzieje, śmierć ojca, wywózkę w głąb Rosji. I trudno było spodziewać się, że ktoś o takim życiorysie będzie sługusem Rosji. Jaruzelski zbyt wiele rzeczy robił jednak pod dyktando Moskwy. Sam stan wojenny też przecież nie był wymysłem miejscowej junty wojskowej. Pomysł i przygotowywanie tego było monitorowane w Moskwie. Te legendy Jaruzelskiego o tym, że Rosjanie chcą wejść...
- Nie chcieli?
- Nie. Udawali, robili manewry. Ale nie chcieli. Nie ma żadnego śladu w dokumentach. W tamtym czasie obawiali się buntu Polaków i ewentualnej masakry, do jakiej mogłoby dojść. Potrzebowali kogoś, kto to wprowadzi. I mogę współczuć, że Jaruzelski okazał się taką osobą, która stan wojenny wprowadziła. Choć to w pewnym momencie było już nieuniknione.
- Dlaczego?
- W końcu znalazłby się ktoś, kto tę czy inną formę stanu wojennego by wprowadził. Można było jednak temu wcześniej zaradzić. I pytanie o to, co w tym stanie wojennym i już po nim się działo. Popełniono cholernie dużo błędów, w dodatku rujnując gospodarkę. Kiedy mówimy o ciemnych stronach PRL, to najczęściej o latach 80. ekipy Jaruzelskiego.
- Jest pan człowiekiem lewicy, a ta często u nas mówi o Jaruzelskim ciepło.
- Ci, którzy go bronią, nie patrzą na te sprawy z dystansu. Bywa, że bezpośrednio albo pośrednio są związani z ekipą z lat 80. Wydaje mi się, że ilość obrońców Jaruzelskiego i efektów stanu wojennego jednak topnieje, gdyż wynika głównie z niewiedzy. Z tych dziesięciu lat zapaści nie da się obronić niczego. Czego tu bronić? Wyprowadzili czołgi i później przez dekadę z niczym sobie nie radzili, doprowadzając do bankructwa
Prof. Adam Gierek
Europoseł lewicy, syn Edwarda Gierka