Na pytanie postawione w ulicznej sondzie „Skąd mamy gaz?”, większość powie, że z Rosji. Ktoś tam doda, że jeszcze z USA, Norwegii i Kataru. Niewielu powie: także z Polski. Jak to z Polski? Mamy własne złoża, głównie na Podkarpaciu. W 2020 r. działały 54 kopalnie gazu ziemnego. Wg danych PGNiG (Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo) wydobyto w nich 4,52 mld m sześc. surowca, a w 2021 r. już 5,39 mld m sześc. W 2021 r. do eksploratorów krajowych źródeł „błękitnego paliwa” (faktycznie gaz ziemny, czyli – z grubsza ujmując – metan jest… bezbarwny) dołączył Orlen. Roczne zapotrzebowanie Polski na gaz oscyluje wokół 20 mld m sześc. Ok. 10,2 mld m sześc. w 2021 r. importowaliśmy z Federacji Rosyjskiej.
To duże uzależnienie od wschodniego importu, ale ćwierć wieku temu było jeszcze większe – ponad 99 proc. importu gazu „zabezpieczała” Rosja. Dopiero w 2000 r. w Polsce rozpoczęto dywersyfikację (różnicowanie) dostaw gazu. Wówczas pojawił się gaz z Norwegii i b. republik ZSRR - z Azji. W latach 2011-2013 pojawiła się szansa (politycznie promowana) na to, że Polska będzie niezależna od importu gazu, bo z nowych źródeł będziemy mieli go na „300 lat”. W 2016 r. wiadome było, że gazu łupkowego nie będzie nie tylko na trzy wieki, ale w ogóle. Prysła bańka. Za to gaz łupkowy, ale z USA i skroplony – (LNG) zaczęliśmy importować od 2016 r. W przyszłości udział gazu spoza Rosji będzie się zwiększał, bo samo PGNiG ma 62 koncesje na eksploatację gazu na Szelfie Norweskim.
Czy w przypadku wojny rosyjsko-ukraińskiej dostawy gazu z Rosji mogłyby być ograniczone lub wstrzymane? Eksperci przedstawiają różne scenariusze. Ten z zakręceniem kurków jest najmniej prawdopodobny, ale nie jest niemożliwy. W takim układzie Polska, na tle innych państw unijnych (może poza poza Niemcami), byłaby w kryzysie mniej osłabiona dzięki własnemu wydobyciu i zapasom magazynowym. Taka Kopalnia Ropy Naftowej i Gazu Ziemnego „Lubiatów” (zielonogórskie), powstała w 2013 r., jest największą w Polsce i ma do eksploatacji złoża gazu szacowane na 7,5 mld m sześc. Rocznie do obiegu wprowadza się z niej 150 mln m sześc. Jak podaje PGNiG w tzw. zapasach obowiązkowych, na koniec grudnia 2021 r. zgromadzono ok. 3 mld m sześc. gazu. Tyle pomieszczą podziemne magazyny gazu. Bez względu na rozwój sytuacji polityczno-militarnej na Wschodzie, nawet gdy Rosja zaprzestanie szantażu gazowego, gaz nie będzie taniał. Popyt nań jest tak duży, że określa cenę.
Polecany artykuł: