Kilkanaście godzin pracy i mało ruchu
Jacek Sasin to jeden z najważniejszych polityków Prawa i Sprawiedliwości. Był ministrem w rządzie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a później rywalizował z Hanną Gronkiewicz-Waltz o prezydenturę w stolicy. Kiedy PiS doszedł do władzy został szefem Komitetu Stałego Rady Ministrów, a na kolejnym etapie ministrem aktywów. Pełnił też role wicepremiera. To wtedy sylwetka Jacka Sasina coraz bardziej się zaokrąglała. Powód? Jak tłumaczył nam polityk, to kilkanaście godzin pracy na dobę, rzadkie, a przez to obfite posiłki i mało ruchu.
To przede wszystkim dieta
Kiedy jednak wskaźnik na wadze bił kolejne rekordy Jacka Sasina, polityk uznał, że czas powiedzieć stop, a nawet cofnąć się do formy sprzed lat.
- Polecam skorzystanie z usług specjalistów. Samemu było mi trudno. Z lekarzem dietetykiem wreszcie się udało. Trzeba jeść mniej i systematycznie i unikać słodyczy, białego pieczywa i tłustego mięsa, czyli jak niektórzy mówią, wszystkiego co smaczne. To jednak nieprawda. Trzeba tylko sobie przestawić to w głowie. Ja np. nie mogę już patrzeć na słodycze, które kiedyś uwielbiałem - mówi nam Sasin.
O ruch jest łatwiej dopiero teraz, kiedy ubyło sporo niepotrzebnych kilogramów. - Ja preferuję spacery i nordic walking. To bardzo efektywne jeżeli chodzi o spalanie kalorii i każdy może to zrobić - słyszymy. Uzyskany przez nieco ponad pół roku efekt robi wrażenie.
- Schudłem 37kg. Musiałem dojść do pewnego momentu, żeby sobie uświadomić, ze taka kuracja jest niezbędna. zaczęły już migać wszystkie czerwone lampki. Jak się jest w opozycji i ma się nieco mniej obowiązków, to łatwiej się zabrać za systematyczne jedzenie i za ruch - mówi były wicepremier. Jacek Sasin podkreśla, że teraz trudniej jest już zrzucić każdy kolejny kilogram. Śmieje się jednak, że kiedyś i tak trzeba przestać, bo nie chce być szczupły jak skoczek narciarski.