Policjanci z Torunia, gdzie mieszka Sławomir Wałęsa, nie mogą zrozumieć zachowania syna byłego prezydenta. - Może jak posiedzi w więzieniu, to czegoś się nauczy - komentują nam funkcjonariusze. Od początku roku są wzywani do dyskontu, w którym zakupy robi Wałęsa. Co przyjadą, to ochrona mówi, że zatrzymany przez nią klient nie zapłacił za wartą kilka złotych świeczkę zapachową. - Pierwszy raz interweniowaliśmy 2 stycznia. Wtedy w jego kieszeni znaleźliśmy dwie świeczki. Sprawa była jednoznaczna, bo jeszcze był do tego monitoring - przypominają. I zapadł już wyrok. Toruński sąd w trybie zaocznym za kradzież dwóch świeczek ukarał Wałęsę grzywną w wysokości 20 złotych. Ma też zapłacić 80 złotych kosztów sądowych. Ale to nie koniec. Jak już informowaliśmy, pod koniec kwietnia Wałęsa został zatrzymany przez ochronę tego sklepu ze świeczką w kieszeni. Co prawda przekonywał, że kupił ją dzień wcześniej, ale sprawa trafiła do sądu. Teraz Sławomirowi Wałęsie grozi grzywna lub areszt do 30 dni. Syn byłego prezydenta, który od lat ma problemy z alkoholem, nie odbiera wezwań na policję. - Jadę na wakacje. Nie zostałem prawidłowo powiadomiony o krokach policji - mówił nam niedawno.
20 zł grzywny dla syna Wałęsy. Co się stało?
2017-06-28
4:00
Oto kara, jaką Sławomir Wałęsa (45 l.) dostał za kradzież dwóch świeczek z dyskontu. Ale najwyraźniej syn byłego prezydenta nie wyciągnął z tej sprawy wniosków. Bo wkrótce na ławie oskarżonych zasiądzie kolejny raz. Także za próbę kradzieży świeczki. I to z tego samego sklepu.