17 września '39 Sowieci wbili nam nóż w plecy

2008-09-17 4:00

Wybitny emigracyjny historyk, prof. Jan Ciechanowski dla "Super Expressu"

"Super Express": - Czy bez gwarancji zawartych w tajnym porozumieniu do paktu Ribbentrop-Mołotow, zakładających zajęcie dużej części Polski przez Sowietów, Adolf Hitler zdecydowałby się na rozpoczęcie wojny 1 września 1939 r.?

Jan Ciechanowski: - Nie sądzę.

- Dlaczego?

- Hitler zawarł ten pakt, aby izolować Polskę i pokazać Zachodowi, że ten nie może liczyć na utworzenie frontu wschodniego z udziałem Rosji.

- Jak wyglądałby wrzesień i dalszy los Polski, gdyby z jakiegoś powodu Armia Czerwona nie przekroczyła granicy Rzeczpospolitej 17 września 1939 r.?

- Stalin wszedł do Polski, gdy od kilku dni było jasne, że kampania jest przegrana i że Zachód się nie ruszy. A o tym my, Polacy, nie wiedzieliśmy. Natomiast sztabowcy brytyjscy i francuscy już w kwietniu 1939 r. zadecydowali, że na wypadek niemieckiej agresji Polska pomocy militarnej nie dostanie, bo Wielka Brytania i Francja nie były gotowe do wojny. Teraz przypomnijmy sobie plan marszałka Śmigłego-Rydza. Opierał się on na tym, że 15. dnia po mobilizacji francuskiej dojdzie do ofensywy na Zachodzie. Do ofensywy nie doszło.

- Czyli gdyby Armia Czerwona nie weszła, Niemcy zajęliby całe terytorium naszego kraju?

- Tak jest. Nie byłoby Katynia, nie byłoby deportacji do Rosji... Ale już na początku kampanii było jasne, że Niemcy są w stanie zająć całą Polskę.

- Blitzkrieg był wojną nowoczesną - całkowitym zaskoczeniem nie tylko dla nas, ale i dla tych armii, które niemiecka machina wojenna rozbijała w kilka miesięcy po pokonaniu Polski. Podczas kampanii wrześniowej blitz - błyskawiczność - zaczęła zawodzić i istniała możliwość, że Wehrmacht wciągany w głąb polskiego terytorium ugrzęźnie w terenie i dojdzie do powtórki z lat 1914-1918, gdy żołnierze miesiącami okopywali się na setki kilometrów i wykrwawiali na zasiekach wroga...

- To są opowiadania babuni pod lipą... Gdyby nie wkroczyła Armia Czerwona, kampania mogłaby trwać tydzień, może dwa tygodnie dłużej - ale i tak skończyłaby się klęską Polski.

- Na co liczyli nasi "sojusznicy", pozwalając nam ginąć w samotnym boju?

- Uważali, że Polska walcząca - a w końcu Polska pobita - będzie wiązać na wschodzie dużą liczbę niemieckich dywizji.

- Spisali Polskę na straty...

- Co więcej, Polska miała dać czas Wielkiej Brytanii i Francji na przygotowanie się do wojny.

- No i dała dziewięć miesięcy...

- Brytyjczycy wykorzystali ten czas na rozbudowę lotnictwa, a Francuzi ten czas zmarnowali. Przyszły los Polski powinien się rozstrzygnąć nad Renem, aleÉ Francja została pobita i rozstrzygnął się pod Stalingradem i Kurskiem.

- Czy w 1939 r. polski wywiad nic nie wiedział o brytyjsko-francuskim porozumieniu o nieinterweniowaniu w przypadku agresji Niemiec na Polskę?

- Niestety, nie wiedział.

- Dlaczego naczelny wódz rozkazał nie stawiać oporu wojskom zajmującym nasz kraj od wschodu?

- Bo to nie miało sensu. Byliśmy pobici przez Niemców. Cóż by dało stawianie oporu Armii Czerwonej? Może jakieś symbole. Ale tych symboli mieliśmy już za wiele. O wiele wcześniej marszałek Piłsudski powiedział, że na wypadek wojny Niemiec i Rosji przeciwko Polsce mógłby wydać tylko jeden rozkaz - do modlitwy.

- O co zatem chodziło marszałkowi Śmigłemu-Rydzowi?

- Chciał, aby jak najwięcej polskich oddziałów znajdujących się na Kresach wycofało się do Rumunii i na Litwę. Uważał, że dzięki temu będzie mógł odbudować polską armię we Francji.

- Sowiecka propaganda podkreślała, że Armia Czerwona wkroczyła do Polski, aby wziąć w obronę bliskie kulturowo Rosjanom mniejszości białoruską i ukraińską, których los był niepewny po rozbiciu państwa polskiego przez Niemcy. Ile w tym było prawdy?

- To była wymówka. Tak samo jak wymówką jest dzisiaj to, że Rosjanie bronią swoich obywateli w Gruzji. Wówczas chcieli mieć pod swoją władzą wszystkich Ukraińców, bo obawiali się, że Niemcy utworzą kadłubowe państwo ukraińskie w Galicji.

- Na ile działania Wehrmachtu i Armii Czerwonej oraz gestapo i NKWD były skoordynowane?

- Tego nie wiemy. Mówi się, że w Zakopanem były prowadzone rozmowy między gestapo i NKWD i że w ramach zawartych tam postanowień doszło potem do wspólnego niszczenia polskiego narodu, przede wszystkim inteligencji. Obie strony zwalczały nasze usiłowania do odzyskania niepodległości w latach 1939-1945. Na skutek niemieckiego i sowieckiego terroru wyniszczającego nasze elity w 1945 r. na 24 mln Polaków zaledwie 60 tys. posiadało wyższe wykształcenie. Było to konsekwencją Auschwitz, Katynia, Powstania Warszawskiego...

- Dlaczego jednak do dziś świat uznaje tylko jedno imperium zła - hitlerowskie. Nawet dla wielu Polaków wojna 1939 r. ma jednego agresora...

- To oczywiste, że w 1939 r. było dwóch agresorów. Do połowy 1941 r. Sowieci byli agresorem. Później byli nim w 1945 r. Z drugiej strony nie można zapomnieć, że Rosja pobiła Niemcy. Gdyby tak się nie stało, trudno sobie wyobrazić, żeby Polska w ogóle istniała, moglibyśmy zapomnieć o Polsce...

- Czy można połączyć 17 września z drugą okupacją sowiecką?

- Nie, ponieważ te agresje były zupełnie inne. Pierwsza była wspólną agresją z Niemcami. Następna odbywała się w porozumieniu z naszymi aliantami. To oni zdradzili Polskę w Jałcie. Zresztą wiadomo było, że jeżeli Armia Czerwona drugi raz wejdzie na terytorium przedwojennej RP, to na nim zostanie. Jak można było ją wyrzucić? Tylko poprzez wybuch III wojny światowej.

- Czy to, co miało miejsce w 1945 r., można nazwać wyzwoleniem?

- Wyzwoleniem od Niemców. Tylko tyle. Wolność odzyskiwaliśmy na dwa tempa. W 1945 r. pozbyliśmy się Niemców i doszło do powstania państwa polskiego pod kontrolą Moskwy. Proces wyzwalania się spod sowieckiego panowania zaczął się w 1956 r. i trwał do 1989 r.

Prof. Jan Ciechanowski

Wybitny polski historyk emigracyjny, powstaniec warszawski, autor książek: "Wielka Brytania i Polska od Wersalu do Jałty", "Powstanie Warszawskie. Zarys podłoża politycznego". Ma 78 lat