Politykowi grozi 8 lat więzienia. Wraz z nim oskarżony został jego asystent, Jarosław Wardęga. Mężczyźni zgadzają się na podawanie swoich nazwisk opinii publicznej.
O co oskarża ich prokuratura? O łapówki. Śledczy dowodzą, że Pinior przyjął korzyść majątkową dwa razy. Prokuratura dokładnie wylicza, że najpierw dostał 40 tysięcy złotych od biznesmena z Jeleniej Góry. Przedsiębiorcy zależało na budowie galerii handlowej w tym mieście, ale chciał obejść przepisy. Miał to załatwić polityk. Zdaniem śledczych biznesmen przelał na jego konto pieniądze.
Drugi zarzut dotyczy mniejszej kwoty. Za 20 tysięcy zł Józef Pinior miał pomóc dwójce biznesmenów uzyskanie koncesji na wydobywanie kopalin. - Polityk powoływał się przy tym na wpływy w instytucjach państwowych i samorządowych – twierdzi prokurator Ewa Bialik, rzeczniczka prasowa Prokuratury Krajowej.
Ostatecznie pieniądze te nie trafiły do Piniora. Jednak śledczy zauważają, że polityk przyjął – w formie zaliczki – 6 tysięcy złotych, a jego asystent Wardęga 5 tys złotych.
Rozmawialiśmy z Józefem Piniorem. Polityk nie przyznaje się do winy. - To co teraz się dzieje, to tylko i wyłącznie działania polityczne – mówi nam legendarny działacz Solidarności. - A także dowód na to, że prokuratura jest narzędziem w rękach Zbigniewa Ziobry, który wykorzystuje ją do walki ze swoimi przeciwnikami – mówi Pinior.
Akt oskarżenie trafił już do sądu w Poznaniu. Proces polityka powinien więc ruszyć w ciągu kilku miesięcy.