Na koszt pogrzebu składa się co najmniej kilka usług. Trzeba wybrać trumnę (800 – 3500 zł), zapłacić za przygotowanie i przechowanie zwłok (ok. 400 zł), pokryć koszt pochówku (ok. 1700 zł) i mszy świętej (500 zł), wreszcie zamówić nagrobek. Pojedynczy nagrobek z granitu to wydatek co najmniej 4500 zł. W sumie, według najniższych lub średnich stawek (bez transportu zwłok i stypy), na pogrzeb trzeba wydać 8600 zł.
Każdemu, kto pokrywa koszty pogrzebu osoby ubezpieczonej w ZUS, przysługuje zasiłek pogrzebowy. Problem w tym, że koszty pochówku stale rosną, a zasiłek się nie zmienia. A nawet kiedyś drastycznie zmalał. Jeszcze w 2010 roku była to wartość dwóch średnich miesięcznych wynagrodzeń, dzięki czemu świadczenie wynosiło 6 406 zł. Rząd PO-PSL wprowadził jednak zmianę w przepisach i od 1 marca 2011 roku zasiłek pogrzebowy jest stały – wynosi 4 000 zł.
- Żeby zorganizować pogrzeb potrzeba dużo pieniędzy, 7 lub 8 tys. zł. A nie wszystkich na to stać – mówi nam Alina Roman (64 l.) ze wsi Rososz (woj. mazowieckie).
Branża pogrzebowa oraz związki zawodowe od dawna apelują do rządu o urealnienie zasiłku. Niedawno taki apel do minister rodziny, pracy i polityki społecznej Bożeny Borys-Szopy (65 l.), wystosowało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. Związkowcy zwracają uwagę, że 4 000 zł nie pokrywa nawet połowy kosztów pogrzebu. I proponują powrót do procentowego ustalania zasiłku. – Uważamy, że zasiłek powinien wynosić 200 proc. przeciętnego wynagrodzenia – postuluje OPZZ. Gdyby tak się stało, zasiłek wynosiłby 10 tys. zł.
Alina Roman (64 l.) ze wsi Rososz (woj. mazowieckie):
To skandal, że zasiłki pogrzebowe są takie niskie, choć wszystko drożeje. Żeby zakupić wszystko potrzebne na ostatnią drogę, trzeba wydać przynajmniej 7 lub 8 tysięcy złotych. A nie wszystkich na to stać. To nie żadna łaska, by ubezpieczyciel pokrył wszystkie koszty pogrzebu, bo płacimy na ubezpieczenie dziesiątki lat.