To, jak pracują posłowie, często wzbudza wiele emocji. Ci, którzy w ogóle interesują się poczynaniami rządu albo są zachwyceni, albo wręcz przeciwnie - mają wiele do zarzucenia politykom. Do tego drugiego grona zalicza współpracownica Andrzeja Dudy, sekretarz stanu w kancelarii RP Małgorzata Paprocka.
- Mam pretensję do Sejmu, że pracuje tak niemrawo. Do rządu, że tych projektów jest tak mało. Takiego Sejmu nie pamiętam z perspektywy 15 lat pracy, to jest pokłosie sporów politycznych wewnątrz koalicji i nieumiejętności wypracowania konsensusu - powiedziała na anrenie Polsatu.
Podkreśliła także, że doo samego końca swojej kadencji prezydent zamierza wypełniać swoje programowe zobowiązania wobec wyborców.
- Od kilku miesięcy w Sejmie leżą dwie bardzo ważne inicjatywy pana prezydenta i to powiedziałabym wyjęte ze sporu politycznego. Pierwsza dotyczy asystencji, czyli praw osób z niepełnosprawnościami, nawet nie odbyło się pierwsze czytanie. Druga ustawa dotyczy współdziałania w zakresie bezpieczeństwa. Tempo pracy wyjątkowo ślamazarne - oznajmiła.
Małgorzata Paprocka skomentowała także słowa ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który stwierdził, że Andrzej Duda bojkotuje skutki ustawy, którą wcześniej sam podpisał.
- Trudno o większą hipokryzję niż taka wypowiedź pana ministra. Ta ustawa nie zmienia nic, bo nie może zmienić konstytucji. Ambasadorów powołuje i odwołuje prezydent - skwitowała.
Według niej wymiana 60 ambasadorów nie jest dobrym pomysłem. Jak stwierdziła, wymiana doświadczonych osób na takie o "wątpliwych kwalifikacjach" musi się spotkać z wetem Andrzeja Dudy.