Wiktor Świetlik: Sposób na Kaczyńskiego

2011-04-14 15:37

Po kilku tygodniach zmarnowanych na tak nieistotne nudziarstwa jak los naszych emerytur, rosnące ceny, porażki polskiej polityki wschodniej, media powróciły do tego, co w Polsce najważniejsze. Do Jarosława Kaczyńskiego.

W telewizji i w gazetach utytułowani mędrcy potępiają język szefa PiS, a inni zbuntowani utytułowani mędrcy odpowiadają tym poprzednim, że język przeciwników szefa PiS jest jeszcze gorszy.

Bezrobocie podobne do tego, które mamy dziś w Polsce, kilka lat temu współprzyczyniło się na Węgrzech do ulicznej rewolucji, podczas której spalono czołg. Nasze czołgi są bezpieczne, bo bezrobotni, czyli co siódmy Polak, mają więcej czasu, by podebatować o tym, czy to PO chce zniszczyć PiS, czy PiS PO.

A także o tym, czy Polacy są tam, gdzie Jarosław Kaczyński, czy gdzie indziej, czym są atakowani przez Jarosława Kaczyńskiego Ślązacy oraz czy Polska została podpalona czy niepodpalona przez Jarosława Kaczyńskiego. Refleksje wiążące się z tą tematyką zaczynają zbliżać się do poziomu ustanowionego przez nieśmiertelnego Yossariana, bohatera powieści "Paragraf 22", pytaniem: "kto to jest Hiszpania". Polską racją stanu, obowiązkiem obywatelskim, sportem narodowym, a zarazem zdrowym nałogiem stało się debatowanie na temat Jarosława Kaczyńskiego. Przyznaję, że moim też.

Ale - ponieważ mam dzieci - interesują mnie nieco też pozostałe tematy, dziś nieco zaniechane. I chyba jest rozwiązanie wielu z polskich problemów, szczególnie tych wynikających z zaniechań rządzących. Otóż nie wiem czy zauważyliście Państwo, ale wystarczy, że Jarosław Kaczyński czegoś chce, a elity polityczne - z automatu - tego nie chcą i na odwrót. Kaczyński nie chce śląskich autonomistów… iluś nie-Ślązaków z miejsca zadeklarowało, że od teraz czują się Ślązakami. Kaczyński chce pomnika Lecha Kaczyńskiego… władze Warszawy go nie chcą. Może by więc tę regułę wykorzystać?

Wystarczyłoby, by Jarosław Kaczyński stwierdził, że lubi bezrobocie i jest ono nam bardzo potrzebne. Zapewne z miejsca powstałby komitet do walki z bezrobociem, stałoby się to priorytetowym zadaniem rządu, a gwiazdy ekranu z egzaltacją i wzruszeniem utożsamiałyby się z bezrobotnymi. Następnie Jarosław Kaczyński powinien pochwalić drożyznę, brak autostrad i rosnącą biurokrację, wysokie podatki, Łukaszenkę i Putina.

Wszystkie te problemy mielibyśmy za sobą. A przy okazji cały czas moglibyśmy debatować o Jarosławie Kaczyńskim.