Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik: Splunięcie pod wiatr

2018-03-15 3:00

Wiktor Świetlik dla "Super Expressu" o ostatnich doniesieniach "Newsweeka" na temat majątku Morawieckiego.

Minęły już trzy dni od czasu, kiedy tygodnik, kiedyś zacny, a dziś niestety firmowany nazwiskiem Tomasza Lisa, odkrył nieprawdopodobne wprost zbrodnie familii Morawieckich. Z ustaleń asów śledczych pana Tomasza wynikło, że premier ich popełnił cały ciąg. Po pierwsze, przez wiele lat bardzo dobrze zarabiał w prywatnej firmie. Po drugie, zarabiał legalnie, a nie był na przykład urzędnikiem z upodobaniem do zegarków po 100 tysięcy złotych.

Po trzecie, zarobionych w ten sposób pieniędzy nie przepuścił, tylko je inwestował. W dodatku inwestował między innymi, o zgrozo, w nieruchomości w Polsce. To ostatnie musi być szczególnie drażniące, bo przecież "pan Morawiecki", jak go Lis zwie, utrudniał w ten sposób zakup choćby takich wrocławskich kamienic biznesmenom z Niemiec.

W dodatku Morawiecki zadbał o rodzinę. Nie w ten sposób, że pozałatwiał jej jakieś fuchy albo kontrakty, a po prostu rozdzielił między jej członków swoje pieniądze. Wszystko legalnie. I co? Jak się okazuje, są to wszystko czyny tak potworne, że facet z miejsca powinien podać się do dymisji, a jego żona sypać głowę popiołem.

Po wykryciu żydowskiego pochodzenia Agaty Dudy i podawania jako prawdziwego fejkowego profilu Kingi Dudy to kolejny mistrzowski popis atakowania żon, córek, bliskich nielubianych przez pana Tomasza polityków.

Kawał śledczej roboty. Przy okazji wyszło na jaw, że Morawiecki stosował nieuczciwą konkurencję, bo ma dar jasnowidzenia. Już w 2013 r., kiedy podzielił majątek między siebie i żonę, przewidział, że będzie premierem.

Nie wiem tylko, dlaczego jakoś nikt za bardzo newsweekowych zarzutów nie podłapuje. Nawet opozycja się do tego nie rwie. Lud się nie wzburzył. Wszyscy wzruszyli ramionami. Nawet opisujące tekst media bliskie politycznie "Newsweekowi" sprawę opisywały nader ostrożnie.

Tomasz Lis zgodnie z często wyznawaną przez siebie zasadą postanowił splunąć "bo może coś się przylepi".

Tak było też, kiedy jakiś czas temu jego tygodnik próbował zrobić z dziennikarza Wojtka Surmacza antysemitę. Tyle że te splunięcia coraz częściej są pod wiatr.