Lubię mięso, a buty, które mam teraz na nogach, chyba (choć głowy za to bym nie dał) są wykonane z naturalnej skóry, ale nie mam przekonania co do tego czy hodowla małych zwierzątek, tylko po to by obedrzeć je ze skóry, ma sens. Szczególnie, że branża norkowa, aktywna w internecie, jest tak naprawdę jakimś marginesem nieistotnym z perspektywy całej gospodarki. Nie zmienia to wszystko faktu, że nie specjalnie chce mi się zabierać stanowisko w sprawie sporu, który powinien interesować wyłącznie ekologów, producentów, ministerstwa ochrony środowiska i rolnictwa. W końcu wydawałoby się, że państwo i jego obywatele mają poważniejsze problemy. A tymczasem?
Niemal nie rozpadł się rząd. Kluczowi politycy w państwie rzucili się na siebie. Któryś dzień trwają ponorkowe negocjacje. Znani dziennikarze zaczęli rzucać się sobie do gardeł choć jeszcze chwilę temu byli kolegami. Media społecznościowe oszalały. Kiedyś uliczne łobuzy pytały, czy jesteś za Polonią czy Legią (w Łodzi za ŁKS-em czy Widzewem itd). Jak ktoś źle odpowiedział to dostawał łomot. Niedługo podobnie będzie z norkami. Jesteś za czy przeciw? I bądź tu bracie mądry, szczególnie, że i tacy się znajdą co przyłożą ci, co byś im nie odpowiedział.
Chyba dobrze? Zarazy przestaliśmy się bać, na Rosjan mamy Amerykanów, kryzys na razie nas nie dobija, bo startujemy z wysokiego pułapu, a i tak lżej u nas przebiega niż większości innych krajów, więc możemy zająć się norkami. Niestety, jest też inna interpretacja. Mówi, że kłócimy się o norki, bo boimy poruszać się poważniejszych tematów i mierzyć z prawdziwymi zagrożeniami i wyzwaniami. Tak czy siak, ja w tej sprawie mogę wykonać jeden symboliczny gest by pojednać obie strony. Na znak solidarności zarówno z obdzieranymi ze skóry norkami, jak i obdzieranymi z norek hodowcami zgolę z czoła resztę włosów. A – szczerze mówiąc - nie ma tego dużo.