Już półtora roku żyjemy z pandemią koronawirusa, teraz postrach sieje zaś mutacja delta. Ale nie u wszystkich. Są i tacy, co negują zarówno pandemię, jak i sens szczepień na covid-19. W najnowszym felietonie demaskuje ich Wiktor Świetlik. Najpierw mówili, że to choroba jak grypa, potem negowali restrykcje, powołując się na mityczny "model szwedzki". Ale to nie wszystko. - Żaden z tych krzykaczy, najbardziej znanych bohaterów antyszczepionkowych, nie ogłosił, że się nie szczepi. Polecieli po cichutku, a teraz twierdzą, że „to ich prywatne sprawy” - zauważa Świetlik. Czyżby tchórzostwo antyszczepionkowców zostało ujawnione?
Grypka sezonowa
A więc już wiadomo. Epidemii właściwie nie było. Wszystko to oszustwo i oni mieli rację od początku. Przecież liczba zarażonych teraz jest niziutka. To oni mieli rację. Oni, którzy wątpili od samego początku, mówili że to oszustwo, że przekształcanie szpitali w zakaźne powoduje zapaść w służbie zdrowia i więcej ofiar, a szczepionki to lipa. Łatwo im uwierzyć. Wystarczy zapomnieć o paru sprawach.
Po pierwsze, wystarczy zapomnieć, że mieli taki moment kiedy na chwilę ucichli. Kiedy już niemal każdy w Polsce miał w rodzinie lub znał osoby, które zmarły na Covid-19 i kiedy tezy, że to grypka sezonowa nie dało się już absolutnie bronić. Kiedy widzieliśmy wypełnione szpitale, także w innych krajach, i kiedy wielu z nas na własnej skórze przekonywało się, że to nie jest takie zwykłe przeziębienie. Pamiętam iluś moich znajomych z uporem powtarzających modne przed rokiem hasełka o „modelu szwedzkim”. Zamknijmy starszych w domach, a młodzi hulaj dusza – piekła nie ma. Potem jak się okazało, ani Szwedzi tego modelu nie wdrażali, ani im nie wyszło, a w dodatku dla każdej myślącej osoby stało się jasnym, że rzekomy model szwedzki byłby hekatombą, bo wtedy już na pewno zabrakłoby respiratorów, tlenu, lekarzy dla setek tysięcy chorych a liczba ofiar byłaby kilka razy większa.
Po drugie, to już trzeba zapomnieć, że szczepionki to samo zło. Przecież najlepszym rozwiązaniem było pełne otwarcie handlu i nie szczepienie się, a przynajmniej wyśmiewanie szczepionek. Tezy te głosili równoległe całkiem znani publicyści i politycy. To trochę tak jakby zachęcać ludzi do przypadkowego seksu w rejonie objętym epidemią AIDS i równocześnie wyśmiewać prezerwatywy.
Po trzecie, powinniśmy zapomnieć o jeszcze jednej sprawie, która dzieje się na naszych oczach. Że żaden z tych krzykaczy, najbardziej znanych bohaterów antyszczepionkowych, nie ogłosił, że się nie szczepi. Polecieli po cichutku, a teraz twierdzą, że „to ich prywatne sprawy”. Podobnie jak brednie, którymi od półtora roku nas karmili, nie biorąc za to żadnej odpowiedzialności, bo przecież mamy wolność słowa. Dobrze, żebyśmy następnym razem w większym stopniu wykorzystywali też wolność do bycia rozsądnymi.