Informacja o tym, że Adam Bielan planuje założyć nową partię pojawiła się już kilka dni temu, ale dopiero dziś sam zainteresowany szczegółowo mówi o swoich planach. - To będzie kontynuacja Porozumienia. Wiele moich koleżanek i kolegów nie chce być już pod tym szyldem w znacznej mierze ośmieszonym i skompromitowanym. Złożę wniosek na zarządzie krajowym o przekształcenie Porozumienia (…) w najbliższym czasie nie będziemy rejestrować żadnej nowej partii. Mówiąc najprościej: Porozumienie zmieni nazwę - zapowiada Bielan i zapewnia, że w najbliższym czasie także jego podpis znajdzie się pod dokumentem Polski Ład.
Kamila Biedrzycka: Jarosław Gowin mówi, że lubi się odwoływać do starożytnych mędrców, którzy „nie bez przyczyny porównywali politykę do wojny”. Pan jest w stanie politycznej wojny z Gowinem?
Adam Bielan: Jarosław Gowin w ostatnich tygodniach już drugi raz, publicznie, umieszcza gen. Clausewitza, autora tej słynnej sentencji, w starożytności. Martwi mnie to, nie wiem co się dzieje z panem premierem, że popełnia takie błędy.
- Ależ pan jest złośliwy.
- No robi to już drugi raz, to już jakaś seria. A mówiąc serio – nie czuję, że jesteśmy w stanie jakiejkolwiek wojny. Mamy spór, który w partiach demokratycznych jest częstą i nieuniknioną rzeczą. Składa się on z trzech poziomów. Formalnego – gdzie chodzi o wewnątrzpartyjną demokrację i pytanie czy można rozpoczynać siódmy rok swojej trzyletniej kadencji. Drugi poziom sporu dotyczy przyszłości Porozumienia. Budując tę partię opowiadałem się żeby była częścią Zjednoczonej Prawicy. A Jarosław Gowin, od co najmniej roku, ciągnie w kierunku PSL. I to jest poważny problem, przed którym stoją działacze Porozumienia. A trzeci aspekt to spór personalny, coraz bardziej dramatyczny. I ja i wielu moich kolegów nie zgadzamy się by być w jednej partii z takimi ludźmi jak Robert Anacki, który jest symbolem patologii dręczących polską scenę polityczną. A to dziś absolutnie najbliższy współpracownik Jarosława Gowina. Mówię jasno: ja w partii Anackiego nie zamierzam być. Natomiast Gowin z jakiegoś dziwnego powodu cały czas go broni.
- I sądzi pan, że Gowin jest w ten mafijny układ uwikłany?
- Ja mówię o faktach. A czy jest uwikłany, to już pytanie do niego.
- Ale jednak większość parlamentarzystów Porozumienia stanęła po stronie Gowina, ma więcej szabel.
- Myślę, że to już jest nieaktualne. Opuściło go dwóch posłów, panowie Sośnierz i Maksymowicz i już z nim nie głosują. Jeśli straci tych szabel jeszcze kilka, to pewnie straci też stanowisko.
- I według pana wiedzy wszystko do tego zmierza?
- Jak pani wie, polityka to dziedzina nieprzewidywalna. Ja stwierdzam fakt: Gowin stracił kolejnych dwóch posłów w klubie, a uzyskał funkcję wicepremiera i ministra gospodarki mając 18 posłów. Dzisiaj ma ledwie połowę tego stanu.
- Pan uważa się za p.o. prezesa Porozumienia. Dlaczego więc nie ma pana podpisu pod Polskim Ładem?
- Dlatego, że Paryż wart jest mszy. Ja zrobię wszystko, żeby Zjednoczona Prawica przetrwała i żeby utrzymała większość w parlamencie. Dla mnie kwestie prestiżowe nie mają znaczenia. Ja się cieszę, że Gowin był na scenie przy prezentacji Polskiego Ładu, bo wolę go na scenie z Jarosławem Kaczyńskim, Zbigniewem Ziobrą, Mateuszem Morawieckim czy Elżbietą Witek, którą rok temu chciał odwołać ze stanowiska, niż z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem czy innymi politykami opozycji.
- Otrzymał pan propozycję od prezesa PiS podpisania Polskiego Ładu, czy został pan w tej kwestii kompletnie pominięty?
- Znamy wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego o tym, że znajdą się kolejne podpisy.
- Czyli rozumiem będzie to także pana podpis.
- Tak.
- A będzie renegocjacja nowa umowy koalicyjnej, na nowo spisanej i wymagającej podpisów koalicjantów?
- Trudno mi powiedzieć. Od 2014 były już aneksy, wymagała tego sytuacja. Porozumienie dotyczące Polskiego Ładu jest w pewnym sensie takim właśnie aneksem (…) cieszę się, że Jarosław Gowin zobowiązał się, że będzie za tym głosować w Sejmie i mam nadzieję, że się z tego nie wycofa.
- Obiecywał, że nie zgodzi się na wyższe podatki, a takie Polski Ład ze sobą niesie.
- Może nie podatków, tylko obciążeń. Ale pamiętajmy, że duża część społeczeństwa zapłaci niższe podatki.
- A nie uważa pan, że tworząca się klasa średnia i przedsiębiorcy powinni mieć od rządu wsparcie, że trzeba im dmuchać w żagle, a nie rzucać kłody pod nogi?
- To pytanie retoryczne, oczywiście, że trzeba pomagać. Ale wiele branż w trakcie pandemii otrzymało bardzo kosztowną pomoc z budżetu państwa (…) powinniśmy walczyć o to, żeby małe i średnie przedsiębiorstwa miały równe warunki konkurencji (…) mam nadzieję, że państwo będzie w tych dziedzinach bardziej skuteczne.
- I za tym będzie pan lobbował?
- Tak.
- Zakłada pan nową partię?
- Nie, to będzie kontynuacja Porozumienia. Wiele moich koleżanek i kolegów nie chce być już pod tym szyldem w znacznej mierze ośmieszonym i skompromitowanym. A ja staram się być lojalny wobec mojego środowiska politycznego, stąd pomysł na – de facto – zmianę nazwy.
- A nazwę tego nowego projektu już pan ma?
- Nie chcę jej ujawniać, informację na ten temat planowaliśmy na czerwiec i do czerwca poczekamy. Nie możemy ujawnić teraz wszystkiego. Złożę wniosek na zarządzie krajowym o przekształcenie Porozumienia (…) w najbliższym czasie nie będziemy rejestrować żadnej nowej partii. Mówiąc najprościej: Porozumienie zmieni nazwę.