Ugrupowania polityczne mają coraz mniej czasu na decyzję, kto zostanie kandydatem w wyborach prezydenckich 2025. Chociaż wydaję się, że jest jeszcze sporo czasu, to wiadomo, że trzeba już dopinać wszelkie kwestie z tym związane. Od dawna za najpoważniejszego kandydatem z Koalicji Obywatelskiej uchodzi prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Ma on już doświadczenie w starcie, ponieważ w wyborach 2020 dotarł do drugiej tury, a w roli kandydata zastąpił Małgorzatę Kidawę-Błońską.
Donald Tusk już w sierpniu, gdy zaczęły pojawiać się spekulacje na jego temat w sprawie przyszłorocznych wyborów, uciął jak się wydawało, wszelkie plotki komentując: - Nie zamierzam kandydować. Najbliższe lata to naprawdę bardzo poważna harówa. Ja się czuję kompetentny i dobrze w tym miejscu, w jakim jestem. Nieprzypadkowo Rafał Trzaskowski we wszystkich sondażach wydaje się najbardziej akceptowany. I to jest najbardziej prawdopodobny scenariusz - podkreślał. To miało przekreślić ostatecznie wszelkie domysły, ale teraz nowe światło na sprawę rzucił Marek Sawicki z PSL. Doświadczony polityk, który od lat jest jedna z czołowych osób na polskiej scenie politycznej i jednocześnie marszałek senior obecnej kadencji, zabrał głos na temat wyborów prezydenckich. W rozmowie z "Faktem" bez ogródek stwierdził:
Koalicja jest podporządkowana jednemu człowiekowi, premierowi Tuskowi, który będzie kandydował na prezydenta i on dzisiaj tak naprawdę nie kieruje rządem, tylko kieruje od roku swoją kampanią wyborczą. (...) Jasno daje sygnały. Dowiemy się najprawdopodobniej nie wcześniej jak w lutym - ocenił na podstawie sobotniej konwencji i zapowiedzi ws. podejścia do migracji.
Podejście Sawickiego do całej sprawy mocno zaskakuje, tym bardziej, że Tusk jasno ogłosił swoją decyzję o nie podejmowania się kandydowania. "Fakt" dowiedział się jednak od środowiska premiera, że ten nie będzie kandydował.