Jeśli SLD jest panną, to niestety ma pewien defekt. Garb mianowicie - i ku zdziwieniu swatów, eksponuje go jakby z dumą. Tym garbem dla wielu członków Platformy jest uwielbienie dla oprawcy Polaków, Jaruzelskiego. SLD chce nawet wydać książkę gloryfikującą generała na usługach Sowietów, twierdząc, że to "nietuzinkowa postać i dlatego należy się jej szacunek". Tomasz Sakiewicz ironizował w telewizji Republika, że idąc tym tokiem rozumowania, szacunek należy się także na przykład Kubie Rozpruwaczowi, który z pewnością był nietuzinkowy. Jaruzelskiego nigdy nie zaakceptują ludzie tacy jak Antoni Mężydło z PO, który w latach 80. został uprowadzony przez esbeckich bydlaków komunistycznego generała i torturowany. Robienie z oprawcy bohatera nie może się udać. Ponieważ Polacy wiedzą, kto powinien być za kratami, a kto na Wawelu. Pytanie tylko, czy SLD będzie dla przyszłej władzy chciała pozbyć się garba? Sądzę, że tak. I jestem przekonany, że ta amputacja Jaruzelskiego odbędzie się inaczej niż amputacja Angeliny Jolie - po cichu, jakby przez zapomnienie, bez drażnienia, ale też bez gwałtownego wypierania się. Bo przecież praktyka polityki mówi wyraźnie, że wciąż nie brak w naszym społeczeństwie ludzi tęskniących za sowieckim zamordyzmem i świetnie sobie w nim radzących, a wszakże to także wyborcy. Ponieważ wielu członków PO powiedziało kategorycznie, że Jaruzelski i jego chromy kult są całkowicie nie do przyjęcia, wkrótce (już za kilka miesięcy) obserwować będziemy odchodzenie w cień tej tematyki w wypowiedziach członków SLD. Powoli, ale jednak. Bo władza podnieca bardziej niż stojący nad grobem komunistyczny oprawca.
Sławomir Jastrzębowski: SLD-kspir: amputować garb czy nie amputować?
2013-06-08
4:00
Szekspirowskie "być albo nie być" puka właśnie po cichutku do analityków SLD. Do wyborów co prawda jeszcze dwa lata, ale Sojusz i Platforma zaczęły uwerturę do tańców godowych, rytualne, niezobowiązujące jeszcze obwąchiwanie. Partie sprawdzają, czy możliwa byłaby koalicja, czyli co kawaler sądzi o pannie.