skażona Odra i snięte ryby

i

Autor: FRANK HAMMERSCHMIDT/DPA VIA AP

Odra utopi PiS?

Sama Odra to za mało, by pogrzebać PiS - uważa Marcin Makowski

2022-08-18 5:03

Czy katastrofa ekologiczna na Odrze stanie się politycznym problemem dla PiS? Dziennikarz i publicysta Interii Marcin Makowski uważa, że nie jest to takie oczywiste, a Jarosław Kaczyński jak zwykle może liczyć na opozycję.

Sprawa zatrucia Odry to, zdaniem Makowskiego, "kolejny kamyczek do dużo większej górki spraw, które wokół PiS się nazbierały" i dodaje: "to już nie jest PiS z 2017 czy 2018 r., kiedy miał już swój bagaż, ale tym teflonem sprawnie się posługiwał". Wskazuje jednak, że ratunek dla PiS może przyjść, przynajmniej w tej kwestii, ze strony opozycji. "To często jest największą siłą w słabości PiS – kiedy są politycznie pogubieni i powinni zapłacić za to karę, da się dzięki niektórym przedstawicielom opozycji przedstawić ją w wynaturzony sposób i w ten sposób uciec przed politycznym toporem" - mówi

Pierwsze śnięte ryby na jeziorze Dziewoklicz w Szczecinie. Kąpielisko zamknięte!

„Super Express”: – Zatrucie Odry i oskarżenia władz o opieszałość w reakcji na tę katastrofę ekologiczną to coś, co będzie miało swoje poważne konsekwencje dla PiS?

Marcin Makowski: – Wydaje się, że to kolejny kamyczek do dużo większej górki spraw, które wokół PiS się nazbierały. Tak jak w 2015 r. PO odchodziła od władzy, nie był to efekt wyłącznie afery taśmowej, ale ogólnego zmęczenia jej rządami i niezadowolenia z innych spraw, tak teraz PiS ma na głowie mnóstwo innych problemów. Sama sprawa Odry to oczywiście dowód na systemową niemoc państwa i jest to więcej niż tragedia ekologiczna. To w jakimś sensie odsłonięcie miękkiego podbrzusza PiS, które obiecywało walkę z „imposybilizmem” państwa, a gdy się okazało, że mamy do czynienia z największym od dekad kryzysem ekologicznym, nie tylko zawiodły systemy monitorowania, komunikacja, ciąg decyzyjny na linii samorząd–rząd.

– Źle to wszystko zostanie odebrane przez wyborców?

– Na pewno sama Odra to za mało, żeby powiedzieć, że skończy się PiS. To, co się wokół niej dzieje, jest natomiast elementem szerszego obrazu państwa, które staje w obliczu kryzysów i kiepsko sobie z nimi radzi. W ciągu ostatnich dwóch lat były to choćby pandemia, inflacja, problemy gospodarcze, teraz kryzys energetyczny czy Odra.

– PiS przez lata władzy był partią teflonową. Teraz przyczepia się do niego w zasadzie wszystko. Odporność na kryzysy tej formacji to przeszłość?

– To już nie jest PiS z 2017 czy 2018 r., kiedy miał już swój bagaż, ale tym teflonem sprawnie się posługiwał. Tym razem to już więcej czynników, jak choćby degrengolada każdej partii, która władzę sprawuje za długo. Ona uderza w wizerunek PiS jako partii zwykłych ludzi; partii, która zachowuje się i żyje jak każdy Polak. To się teraz kompletnie rozjechało. Przestrzegałbym jednak przed zbyt łatwym chowaniem PiS do politycznej trumny. Wiele już było afer, które miały zakończyć jego rządy i nie zakończyły. Często sama opozycja w ważnych sprawach potrafi przegrzać temat. Podobnie jest i w przypadku Odry. To też jakaś broń PiS, kiedy można pokazać, że część opozycji jest zbyt histeryczna, by przejąć władzę. To często jest największą siłą w słabości PiS – kiedy są politycznie pogubieni i powinni zapłacić za to karę, da się dzięki niektórym przedstawicielom opozycji przedstawić ją w wynaturzony sposób i w ten sposób uciec przed politycznym toporem. I tak to się kręci.

Rozmawiał Tomasz Walczak