To mogło skończyć się znacznie gorzej! Do prezydenta Andrzeja Dudy, tuż po wyborach prezydenckich ktoś zadzwonił. I udawał sekretarza generalnego ONZ. Mówił o rozbiorze Ukrainy, o naszych wyborach, o tym, że Trzaskowski mógł być pijany, że chwalił się, jakoby to on wygrał wybory. Rzekomy sekretarz mówił też o… polskiej Żubrówce. Prezydent w pewnym momencie chyba zorientował się, że ma do czynienia z żartem (mówił potem w wywiadzie, że nie wierzył, by sekretarz ONZ z taką łatwością wymówił polskie słowo „żubrówka”). Plusem sytuacji było to, że Andrzej Duda nie dał się wkręcić w rozmowy niebezpieczne dla polskiej racji stanu. Incydent był jednak bardzo groźny – nie ustawały pytania, jak to się stało, że do prezydenta jak gdyby nigdy nic dodzwaniają się rosyjscy żartownisie. Jak podaje Wirtualna Polska, choć od rozmowy minęło kilka miesięcy (zdarzenie miało miejsce w lipcu) do dziś winnych nie pociągnięto do odpowiedzialności. A już w lipcu portal WP pisał, że być może odpowiedzialność spadnie na szefa gabinetu Krzysztofa Szczerskiego lub jego podwładnych. Nic takiego się nie stało – podał portal.
Wpadka Kancelarii Prezydenta. Jest ważna decyzja Andrzeja Dudy
2020-09-10
22:06
O tej wpadce było głośno na całym świecie. Rosyjscy żartownisie dodzwonili się do prezydenta Andrzeja Dudy. Udawali sekretarza ONZ. Mówili o rozbiorze Ukrainy. Żart obiegł świat. Jak się okazuje nikt nie poniósł odpowiedzialności za to, że naraził polskiego prezydenta.
Duda wkręcony przez Rosyjskich Youtuberów