- Do placówek opiekuńczo-wychowawczych zgłaszają się rodziny patologiczne, w których panowała przemoc, alkoholizm i narkomania. Chcą z powrotem zabrać dzieci, bo rodzice wyliczyli sobie, że dzięki programowi 500+ dostaną więcej pieniędzy, które przeznaczą zapewne na używki - tłumaczy Aleksander Kartasiński, prezes Fundacji Happy Kids, prowadzącej kilka rodzinnych domów dziecka. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej podkreśla, że nie można mówić o masowej skali tego zjawiska. Urzędnicy przypominają, że o powrocie dziecka do rodziny decyduje sąd opiekuńczy.
Pojawiają się jednak głosy, że problem może się zwiększyć. - Symptomem problemu jest liczba donosów na opiekunów, wysyłanych przez biologicznych rodziców. To skargi, że dzieci są głodzone i bite. Dostałem 15 telefonów od opiekunów z różnych części Polski, którzy pytali, co mają teraz robić. Donosy zostały sprawdzone przez ośrodki pomocy społecznej, żaden z nich się nie potwierdził - dodaje Kartasiński.
ZOBACZ: 500+: Polacy za granicą nie dostaną 500 zł na dziecko