Prof. Zbigniew Nęcki

i

Autor: archiwum se.pl

Prof. Zbigniew Nęcki: Rozmawiam ze wszystkimi, także z Wyborczą

2013-02-22 3:00

Z niczego się nie wycofuję, eksperci powinni dzielić się wiedzą ze społeczeństwem - mówi prof. Zbigniew Nęcki

"Super Express": - Brukowiec "Gazeta Wyborcza" ma panu zazdrośnie za złe, że wypowiada się pan dla innych mediów. "Został pan ochrzczony - pisze Agnieszka Kublik - ekspertem tabloidów". Jak rozumiem chrzciła redakcja "Gazety". Pytanie jest jednak poważniejsze: naukowcy powinni rozmawiać wyłącznie z ludźmi z "Wyborczej", a tych z innych redakcji spuszczać ze schodów?

Prof. Zbigniew Nęcki: - Oczywiście nie. Eksperci powinni wydawać swoje opinie, hipotezy dla różnych mediów. Ja dzielę się przypuszczeniami z różnymi redakcjami. Także z "Wyborczą". Eksperci nie powinni jednak wydawać wyroków.

- Pan wydawał wyroki?

- Nie! Budowałem hipotezy i oceny psychiki Katarzyny W. Psycholog nie głosi: "jest winna, powinna być skazana". W rozmowie z "Wyborczą" podkreśliłem jednak, że nigdy nie fantazjowałem. Zawsze mówiłem o tym, do czego jestem przekonany. Zapewne nie podoba im się, że w "Super Expressie" dodaje się dynamiki, wydaje im się, że zmienia to sens wypowiedzi eksperta. To jednak los wszystkich dziennikarzy i ekspertów, że niekiedy nasze wypowiedzi są odbierane w inny sposób, niż nam się wydawało.

- Choć kolegów z "Wyborczej" to oburzy, postaramy się nadal robić dla naszych Czytelników dynamiczną gazetę. Jako laik w wielu dziedzinach mam jednak dziwne przekonanie, że kiedy dziennikarz pisze np. o in vitro czy prawie karnym, to powinien porozmawiać z ekspertem. Prof. Leszek Balcerowicz stwierdził na naszych łamach, że w mediach dominują dziś jednak "specjaliści od wszystkiego". Znawcy "od nawozów i od świata" - jak śpiewał Kleyff.

- Nikt nie wie wszystkiego i warto pytać ekspertów. Dzielenie się swoimi przemyśleniami w formie analizy problemu czy postaci wydaje mi się naturalną częścią współżycia społecznego między naukowcami i mediami. Tu upierałbym się przy swoim zdaniu, że ludzie mający specjalistyczną wiedzę na jakiś temat nie powinni jej ukrywać. Może ostrożnie, ale dzielić się nią z innymi. Zwłaszcza w sprawach obchodzących społeczeństwo.

- Czyli Czytelników "Super Expressu" i innych redakcji uspokoję, że choć zazdrośnie krzyczą na pana: "po co pan z nimi gada", to będzie pan rozmawiał nadal?

- Oczywiście, pomyślę o tym, choć będą to publikacje po autoryzacji.

- Redaktor Kublik stawia panu zarzut, że opisał pan Katarzynę Waśniewską i jej męża: "są zupełnie niedopasowani psychicznie". Stawia zarzut, że hipoteza jest nieuczciwa, chociaż... okazała się trafiona i małżeństwo się rozpadło.

- I podtrzymuję tamtą hipotezę. Opierałem się na danych ze środków masowego przekazu. Do postawienia takiej hipotezy często to wystarczy.

- Pojawił się też zarzut, że ocenił pan zachowania Katarzyny Waśniewskiej jako "typowe dla psychopatów". Dziennikarce nie podoba się to, że pan to podtrzymuje.

- Może się nie podobać, ale podtrzymuję.

- Pańskim zdaniem dziennikarka ma wystarczającą wiedzę, żeby podważać opinię profesora psychologii na temat oceny czyjegoś zachowania i jego warsztatu?

- Nie chcę wchodzić w takie oceny i sprzeczki dziennikarzy (śmiech). Nie róbmy z tego problemu. Bywa, że wypowiedzi ekspertów, także moje, nakładają się ludziom na inne opinie, tytuły lub śródtytuły. Przyznam, że jako psychologowi zdarza mi się też niekiedy powiedzieć za dużo, ale nie wycofuję się z cytowanych w rozmowie analiz. Nie przejmuję się też opiniami na mój temat. Ważniejsze jest to, żeby wykorzystywać wiedzę i informacje ekspertów w przekazywaniu ludziom złożonych problemów.

- Właśnie - red. Kublik sugeruje, że psycholog społeczny powinien wydawać swoje opinie tylko i wyłącznie pod wpływem karty pacjenta, rozmów z rodziną, sąsiadami...

- To zależy od głębokości analizy. Bardzo wnikliwych się nie dokona, ale do ogólnych wystarczy obserwacja zachowań w sytuacjach publicznych, wypowiedzi itp. Zarzut, że nie można tego robić, jest nietrafiony. Wyobrażam sobie odtwarzanie psychiki Napoleona czy Hitlera. I psychologowie to robią.

- I "Wyborcza" napisze, że to skandal, bo przecież ci psychologowie nie rozmawiali "z rodziną i sąsiadami" Napoleona czy Hitlera.

- Jako dziennikarka ma prawo do swoich wątpliwości, ja wypowiadam się z punktu widzenia psychologa. Powiedzmy, że słyszę o wypadku na kolei. Jako czytelnik nie znam się na tym. I powinienem poznać hipotezę na temat przyczyn, konsekwencji tej tragedii ze strony eksperta ds. kolei, inżyniera itp. On też nie dysponuje jeszcze materiałem dowodowym, nie ma zakończonego śledztwa. Słusznie dzieli się jednak swoją wiedzą i przypuszczeniami. I lepiej, że robi to on, niż, przy całym szacunku, gdyby robił to wyłącznie sam dziennikarz.

Prof. Zbigniew Nęcki

Psycholog społeczny, UJ