Prof. Wiesław Godzic

i

Autor: Tomasz Zieliński

Prof. Wiesław Godzic: Hipokryzję niektórych mediów łatwo obnażyć

2012-02-28 3:00

Dlaczego podobne zdjęcia publikowane przez jednych to misja, a przez innych to "gra na najniższych instynktach"?

"Super Express": - Stacja CNN wyemitowała relację, w której widzimy umierające 2-letnie dziecko. Wielu się to nie podobało. Mariusz Zawadzki z "Gazety Wyborczej" stwierdził jednak, że "bardzo dobrze - warto wiedzieć, jak wygląda wojna". Przyznam, że w pełni się z nim zgadzam...

Prof. Wiesław Godzic: - Otóż ja nie do końca się z nim zgodzę. Nie lubię takich uzasadnień, że ktoś coś robi w celach edukacyjnych. Takiej pedagogizacji wbrew czyjejś woli, pouczania. Ludzie mają prawo być ostrzegani, że zobaczą treści, które są drastyczne.

- Wychodzę z założenia, że dziennikarze nie powinni wchodzić w rolę tych, którzy wiedzą lepiej niż czytelnik, co powinno, a co nie powinno być oglądane.

- Tak i w dzisiejszym świecie, mając Internet, każdy to i tak zobaczy. Mówiąc o prawie widza do bycia ostrzeganym, chcę przypomnieć, że media miały swoje... powiedzmy "specjalizacje". Ktoś, kto kupował tabloid, wiedział, że może zobaczyć w nim wszystko bądź niemal wszystko. Ktoś, kto kupował "Wyborczą" bądź "Tygodnik Powszechny", robił to ze świadomością, że pewnych treści jednak tam nie zobaczy. Niektóre tytuły stosowały tu element takiej "cenzury w dobrej wierze" uznając, że pewnych granic jednak, nie przekroczą. Taką granicę wyznaczał sam zespół. Myślę, że jakiś czas temu przesunęli tę granicę. I teraz dorabiają do tego różne usprawiedliwienia i ideologie.

- Ci sami ludzie, którzy chwalą dziś CNN, ganili "Super Express" za zdjęcia uznane za drastyczne. "Wyborcza" publikująca zdjęcia umierającego dziecka, martwego Kaddafiego bądź żołnierzy sikających na zwłoki Afgańczyków jest OK, bo ma misję. "Super Express" pokazujący zdjęcia Waldemara Milewicza bądź prokuratora Przybyła po próbie samobójczej jest "be", bo "gra na najniższych instynktach"?

- To jest, niestety, hipokryzja. W środowisku mediów zostało stworzone przekonanie, że są tytuły etyczne i nieetyczne. Oczywiście nie ma to większego sensu, gdyż media i ich czytelnicy ewoluują. Weźmy choćby wspomnianą "Wyborczą". Ewolucja, jaką przeszedł jej czytelnik od wspaniałych "solidarnościowych" początków, jest dość znaczna. Stary świat odbiorcy jednak się zawalił i trudno stosować dawne miary. Mimo to wciąż ustawia się media "bardziej właściwe" ponad te "mniej właściwe". Na kilku skalach, na których mniej lub bardziej chaotycznie dzieje się walka między tytułami.

- Mamy dziennikarskich nadludzi, którzy patrzą na resztę jak na dziennikarskie bydło?

- Może nie jest aż tak źle, ale wielu dziennikarzy na pewno się nieco zapomina. W taką pułapkę wpadają nawet ci naprawdę dobrzy. Lubią wchodzić w role nauczycieli grożących palcem, pouczających widzów. Lubią tę rolę bardziej niż rolę kumpli, którzy razem z odbiorcami próbują zrozumieć świat. Ta maniera bycia lepszym, nawet trochę lepszym, jest rażąca. To zła strategia kontaktu z czytelnikami i oni to wyczuwają. W dzisiejszych czasach bywa to szybko obnażane. Był przypadek Jarosława Kuźniara, który buńczucznie rzucił, że odejdzie z pracy, jak znajdzie się tysiąc osób, które chcą, by odszedł...

- Przekonanie o własnej wielkości nieco go zaślepiło. Internetowa akcja "zwolnić Kuźniara" bardzo szybko zebrała grubo ponad tysiąc osób...

- Właśnie. To niezrozumienie własnego zawodu i roli. Wypadł z niej, zaczął polemizować z opiniami internautów. Jeśli ktoś stawia się ponad innych, staje się przemądrzały, to bardzo dużo traci.

Prof. Wiesław Godzic

Medioznawca i socjolog, wykładowca UJ