"Super Express": - Ksiądz Isakowicz-Zaleski zwraca uwagę na lobby, a nawet mafię homoseksualną mającą duże wpływy w Kościele. Jak pan to ocenia?
Prof. Janusz Majcherek: - Wydaje mi się, że jego słowa są pewnym przerysowaniem. To zresztą problem także innych jego publicznych wypowiedzi. Z pewnością występują w Kościele homoseksualizm czy pedofilia. Tyle że zasięg i skala tych zjawisk nie uzasadniają zapewne zawziętości, z jaką ks. Isakowicz to tropi. Trzeba mu jednak przyznać, że podnosi on problemy, które w polskim Kościele były przemilczane i zamiatane pod dywan. Możemy tylko żałować, że nie podniósł ich ktoś bardziej stonowany. Pewne tematy stały się publiczne właśnie dzięki niemu.
- Ks. Isakowicz-Zaleski podkreśla, że ta "mafia homoseksualna" potrafi niszczyć ludzi. Podaje przykład ks. Węcławskiego, który walcząc o prawdę w sprawie abp. Paetza, musiał odejść z Kościoła. Może coś jest na rzeczy?
- Zgadzam się, że coś jest na rzeczy, ale problemu nie trzeba przerysowywać. Ksiądz Isakowicz powiada, że zna kurię, która od samego szczytu władz do najniższych szczebli jest opanowana przez homoseksualistów. Wydaje mi się to grubą przesadą. Problem w tym, że nie znamy tego problemu z żadnego innego źródła, rzetelnych badań wewnątrz Kościoła. Nie wiemy, czy ks. Isakowicz wyolbrzymia, czy pokazuje wielką skalę patologii. Ubolewam, że nie było niezależnych lub kościelnych ciał, które przyjrzały się tym zjawiskom.
- Mam wrażenie, że kościelne ciała niekoniecznie radzą sobie z problemami. Po książce ks. Isakowicza o współpracy księży z bezpieką miały to robić komisje "Pamięć i Troska". Kościół chyba nie bardzo wie, co z tymi komisjami robić...
-W polskim Kościele dominuje przekonanie, że każda próba wyjaśnienia niewłaściwych zjawisk jest dla Kościoła szkodliwa. Stąd zarówno na prostej parafii, jak i na szczytach wolą zamiatać brudy pod dywan. To nieskuteczne, a nawet samobójcze. Jak widać na przykładzie ks. Isakowicza, także w samym Kościele są osoby, które się z takim podejściem nie zgadzają. I jak widać on nie odpuści.
- Pojawia się też w książce sprawa upolitycznienia kurii krakowskiej i sojuszu tronu (PO) z ołtarzem (kardynał Dziwisz)...
- To, że sekretarzem kardynała był brat znaczącego posła PO Ireneusza Rasia, nie było tajemnicą. Ta zbieżność mogła budzić pewne podejrzenia, ale kardynał nie był zaangażowany w popieranie PO. Reprezentował powściągliwą politycznie część hierarchii. Ataki budziło to, że nie chciał sprzyjać prawicowym i narodowym partiom. Były jednak inicjatywy, jak "Dni skupienia modlitewnego" dla posłów Platformy Obywatelskiej w Krakowie. Kuria nie powinna zajmować się obsługą Klubu Parlamentarnego PO. Tego należało unikać.
Prof. Janusz Majcherek
Publicysta "Tygodnika Powszechnego", wykładowca